czwartek, 21 kwietnia 2011

Mazurek różany

Uwielbiam róże. Czerwone,
białe, herbaciane, dzikie.
Wszystkie.
Ich woń działa na mnie kojąco,
rozluźniająco, błogo, cudownie.
Często spacerując w pobliżu
nadmorskich wydm zanurzam
twarz w pachnących pąkach.
Są chłodne i delikatnie wilgotne.
Przypominają bardziej skrzydła
motyla, niż obdarzoną boleśnie
kłującymi kolcami roślinę.
Na wielkanocne poczęstunki postanowiłam przygotować mazurka,
który będzie uwalniał z siebie woń tych królewskich kwiatów.
Listki świeżej róży o łososiowej barwie posmarowałam rozmąconym
białkiem a następnie obsypałam deszczem miałkiego cukru.
Ułożyłam na pergaminowym papierze i wysuszyłam w promieniach
wiosennego słońca.
Wszystkie mazurki, które sporządziłam na tegoroczne święta
powstały (lub powstaną) z tego samego ciasta.
Piekłam je w małych foremkach, albo za pomocą niedużych foremek
nadawałam im kształty. Wszystko po to, by jak najbardziej urozmaicić
smaki. Dlatego zamiast jednego, lub dwóch, przygotowałam ich siedem :)
Podstawowy przepis jest następujący: 50 dag przesianej mąki pszennej,
20 dag masła o pokojowej temperaturze, 3 żółtka,
10 dag przesianego
cukru pudru, łyżka cukru waniliowego,
łyżka gęstej, słodkiej śmietany,

szczypta soli i łyżka mąki ziemniaczanej.
Wszystkie składniki dokładnie połączyłam, szybko zagniotłam,
uformowałam kulę, owinęłam folią spożywczą i wstawiłam do lodówki.
Po godzinie rozwałkowałam część ciasta. Wykroiłam foremką
odpowiedni kształt, ponakłuwałam widelcem i posmarowałam
rozmąconym jakiem. Wstawiłam do gorącego piekarnika.
Piekłam kilkanaście minut do czasu, aż ciasto zrumieniło się.
Odstawiłam do całkowitego wystygnięcia.
Kilka łyżeczek konfitury z płatków róż podgrzałam i wymieszałam z łyżeczką
cukru pudru oraz z grudką masła. Masą posmarowałam spody mazurków
a następnie ułożyłam kilka cukrowych różanych płatków.
Brzeg udekorowałam kolorowym lukrem. Przybrałam listkami mięty.
Bardzo smacznie, wonnie i serdecznie polecam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz