![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFuAqwxZdL7Gxrtl3zfBeZ8SGr2cXFVEB2ORiSUEuqNljbiln_L5Lo2Vr4dRYeRNGbRCdw3XBpMsaoSPFSv7cO5UdzPkB-ZXNOb2zuhUdYEArQerRel1fXNaGcrCWYI5POE4qgavOGSXM/s320/HPIM3444a.jpg)
mięsem. Można z niej wyczarować
niemal wszystko, jest delikatna
i zdrowa. Na moim stole
gości bardzo często.
Duży kawałek czerwonego,
zrazowego mięsa pokroiłam
na porcje.
Przygotowałam marynatę:
wycisnęłam sok z trzech pomarańczy,
dodałam pół szklanki czerwonego,
wytrawnego wina i dwie łyżki
octu balsamicznego. W moździerzu
utłukłam łyżeczkę kolorowego pieprzu, kilka ziaren ziela angielskiego
i trzy goździki - wsypałam do płynu.
Dodałam pół pokrojonej drobno karamboli, łyżeczkę czerwonej, łagodnej
papryki i łyżeczkę miodu. Marynatą zalałam mięso,
odstawiłam do lodówki na trzy doby.
Wołowinę osuszyłam, obtoczyłam w mące i usmażyłam na rozgrzanym
oleju na złoty kolor. Przełożyłam do garnuszka, zalałam gorącym,
cielęcym rosołem. Marynatę przecedziłam, wlałam do mięsa.
Dusiłam do miękkości na bardzo małym płomieniu ognia.
Sos zagęścił się i mocno zredukował. Wlałam do niego
sok z dwóch pomarańczy i dwie łyżki pomarańczowego likieru.
Doprawiłam solą i kilkoma kroplami soku z cytryny.
Podałam z bukietem świeżych warzyw pokrojonych w paseczki:
czerwoną i żółtą papryką, białą rzodkwią, marchewką
oraz owocami: karambolą i pomarańczą.
Bardzo smacznie polecam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz