Nie jestem wegetarianką,
jednak nie zawsze mam
ochotę na mięso.
Niedawno znajoma częstowała
nas galaretką z kalafiora,
marchewki i brokułów.
Potrawa ta zainspirowała mnie
do sporządzenia warzywnego
pasztetu.
400 g ziemniaków ugotowałam
w łupinach. Gdy wystygły
obrałam i przecisnęłam przez
praskę. Jeden nieduży kalafior
ugotowałam na parze a następnie zmiksowałam. Wymieszałam z ziemniakami.
Dodałam 200 g tartego parmezanu, 3 żółtka, 5 suszonych pomidorów
pokrojonych w kostkę, 15 zielonych oliwek pokrojonych drobno,
kilka ząbków czosnku z oliwy, 2 łyżki natki pietruszki, 2 łyżki koperku,
2 łyżki startego sera gruyere, sól, pieprz i gałkę muszkatołową.
Masę delikatnie wymieszałam z jednym ubitym na sztywno białkiem.
Przełożyłam do formy wyłożonej papierem pergaminowym,
posmarowałam oliwą.
Piekłam około 40 minut w temperaturze 185°C.
Pasztet zostawiłam w formie do całkowitego wystygnięcia,
po czym włożyłam do lodówki na kilka godzin.
Bardzo smacznie polecam :)
Jeszcze czysto warzywnego pasztetu nie jadłam, ale chętnie spróbuje:)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJaki ładny ten pasztecik ;) bardzo fajny pomysł
OdpowiedzUsuńja też nie jestem wegetarianką, ale baaardzo lubię wegetariańskie dania. od pasztetów począwszy :-)
OdpowiedzUsuńMMm, wygląda przekonująco. W sam raz na lato, kiedy nie je się zbyt dużo mięsa :)
OdpowiedzUsuńCudne, na lato idealne - kiedy nie ma się ochoty na ciężkie mięsa, wegetariański pasztet to idealna alternatywa :)
OdpowiedzUsuńchetnie bym zjadla taki pasztecik:)
OdpowiedzUsuńPasztecik zniknął jak świeże bułeczki :)
OdpowiedzUsuńTak, to fantastyczne danie na lato,
na upalne dni.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)