wtorek, 8 lutego 2011

Duszona wołowina w "kawiorowym" sosie

Niezwykłe, wyjątkowe, smakowite
i zaskakujące danie.
Szczególnego uroku dodaje
potrawie sos. Przejrzyste
kuleczki niczym drogocenny
kawior mienią się na talerzu :)
Kawałek wołowego udźca
włożyłam do niewielkiej ilości
wrzącej wody. Dodałam marchewkę,
małą pietruszkę, plasterek selera,
opaloną cebulę i przyprawy:
trzy jagody jałowca, trzy goździki,
szczyptę nasion kolendry, pół łyżeczki pokruszonej trawy cytrynowej,
duży liść laurowy, nieco soli, łyżeczkę zielonego pieprzu
i dwa ziarna ziela angielskiego.
Dusiłam na małym płomieniu ognia blisko 2,5 godziny.
Kiedy mięso zrobiło się subtelnie miękkie wyjęłam je,
a wywar starannie przecedziłam. Bulion miał piękną bursztynową barwę
i pozostał perfekcyjnie klarowny.
Do gotującego się płynu (było go około 1,5 szklanki)
wsypałam dwie łyżki sago. Gotowałam około 10-15 minut mieszając
od czasu do czasu, aż kuleczki zrobiły się przezroczyste.
Skrobia zawarta w sago, w naturalny sposób zagęściła sos.
Doprawiłam go odrobiną soku z cytryny i dwiema łyżkami mleczka
kokosowego. Bez mleczka sos był równie pyszny,
zatem jeśli ktoś nie chce, nie musi go dodawać.

Ziemniaki obrałam
i za pomocą noża - falbanki,
pokroiłam na cząstki.
Usmażyłam na rumiano
z każdej strony, przykryłam
i trzymałam na małym ogniu,
by zupełnie zmiękły.
Uwieńczeniem obiadu była
surówka z czerwonej kapusty.
Małą główkę starłam
na największych oczkach tarki.
Dodałam pół czerwonej papryki,
małe soczyste jabłko i cebulę - wszystko pokrojone w kostkę.
Doprawiłam solą, pieprzem, odrobiną brązowego cukru i sokiem
z połowy cytryny. Obficie skropiłam oliwą.
Bardzo smacznie zachęcam do spróbowania.
:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz