Uwielbiam własnoręcznie
przygotowany topiony serek.
Jest kremowy,
aksamitny i znika
równie szybko, jak powstaje.
Co prawda czas
oczekiwania na niego
jest dosyć długi,
ale sam proces smażenia
trwa kilka minut.
Jest doskonały na ciepło i na zimno.
Gorący ser można podać jako founde - niezapomniane wrażenie
na gościach, gwarantowane :)
Dwie kostki półtłustego twarogu posypałam łyżeczką sody oczyszczonej,
pokruszyłam i włożyłam do miski.
Przykryłam ściereczką i odstawiłam na około dwa tygodnie.
Było ciepło, ser miał dobre warunki i po 10-12 dniach zgliwiał.
Poczekałam jeszcze dwa dni. Chciałam mieć pewność, że będzie taki, jak chcę.
W garnku roztopiłam trzy łyżki masła, dodałam ser.
Smażyłam go cały czas mieszając.
Wszystkie grudki rozbiły się i utworzyły aksamitną masę.
Posoliłam, dodałam kminek i świeżo startą gałkę muszkatołową.
Zdjęłam z ognia, wbiłam jedno żółtko. Energicznie wymieszałam.
Przelałam do małych, szklanych miseczek.
Kiedy wystygnie, wstawię go do lodówki.
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz