poniedziałek, 6 września 2010

Bułeczki z sezamem

Najlepiej smakują, kiedy są
jeszcze ciepłe. Nie kroję ich
nożem, tylko rozrywam,
maczam w maśle, powidłach,
rozpuszczonej czekoladzie,
albo w serku śmietankowym.
Kiedy zupełnie wystygną,
smaruję masłem i popijam
ciepłym mlekiem, kakao
lub gorącą czekoladą.
Z podanych składników
upiekłam 18 pysznych bułeczek.
Pół kostki drożdży, dwie i pół szklanki mąki tortowej, półtorej szklanki mąki krupczatki, 3 jajka, dwie łyżki masła, szklanka mleka, 7 łyżek cukru, dwie szczypty soli, 2-3 łyżki spirytusu, roztrzepane jajko lub odrobina mleka do posmarowania, ziarna sezamu do posypania.
Do dużej miski włożyłam pokruszone drożdże i łyżkę cukru.
Zalałam lekko podgrzanym mlekiem.
Wsypałam 10 łyżek przesianej mąki tortowej, dokładnie wymieszałam,
odstawiłam do wyrośnięcia. Roztopiłam masło.
Kiedy zaczyn podwoił swoją objętość, dodałam pozostałą mąkę tortową,
sól, cukier, przestudzone masło, delikatnie roztrzepane jajka i krupczatkę.
Wyrobiłam ciasto.
(Jeśli masa zbytnio klei się do rąk, można dodać więcej krupczatki).
Na samym końcu wlałam spirytus i jeszcze chwilę wyrabiałam.
Odstawiłam na godzinę - półtorej, przykrywając ściereczką.
Ciasto ponownie wyrosło.

Odrywałam z niego niewielkie
kawałki, formowałam kulki
i układałam na blaszce wyłożonej
papierem do pieczenia.
Pomiędzy bułeczkami należy
zachować przestrzeń, gdyż
pod wpływem pieczenia
jeszcze urosną.
Każdą bułeczkę posmarowałam
mlekiem, obsypałam sezamem.
Piekłam około 18 minut
w temperaturze 170°C.
Używam piekarnika z lampą halogenową,
dlatego czas pieczenia wszystkich rzeczy jest krótszy niż w tradycyjnych kuchenkach.
Moja rada: sezam można z powodzeniem zastąpić kruszonką, makiem,
a także pestkami słonecznika lub dyni.

Jutro czeka mnie trudny, męczący dzień - dlatego żegnam się na dziś
i życzę wszystkim spokojnej nocy.
Buonanotte.

5 komentarzy:

  1. Kiedy byłam w Niemczech, widziałam takie już gotowe, tylko do wsadzenia do piekarnika, albo same, albo z sezamem, albo z makiem lub kminkiem. Ale sądzę że takie własne lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zimbabwe, własne są lepsze z pewnością :)
    Do tego jak wielka satysfakcja
    i przyjemność przygotowywania.
    Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mniam mniam
    buziaczki za te buleczki

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest tylko jedna rzecz, której po Niemczech mi brakuje tutaj - oryginalny, wielki i chrupiący turecki chleb (tam jest wielu Turków, więc to żaden problem dostać tam tureckie specjały). To tak a propos pieczywa :)Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bułeczki są pyszne i dziś,
    tak samo dobre jak wczoraj po upieczeniu :)
    Chleb turecki, hm nie miałam chyba okazji próbować, ale postaram się skombinować przepis,
    może w domowych warunkach też się uda :)
    Pozdrawiam Was serdecznie.

    OdpowiedzUsuń