pełen emocji, ważnych spraw,
dobrych wiadomości i ciekawych
spotkań. Jak miło było wrócić do
ciepłego domu pachnącego pysznym
obiadem. Talerz kremowej zupy nasycił
i rozkosznie rozgrzał, dostarczając
radosnej energii na cały wieczór.
1 litr wywaru mięsnego, warzywnego
lub rybnego (u mnie drobiowo-wołowy),
2 marchewki, 5 ziemniaków, pietruszka,
165 ml mleczka kokosowego, sok z jednej
pomarańczy, 220 g wędzonego łososia,
plaska łyżeczka startego imbiru.
Marchew, ziemniaki i pietruszkę obrałam, pokroiłam w kostkę i włożyłam do wrzącego rosołu.
Gotowałam na małym ogniu około 20 minut. Dodałam imbir a następnie zmiksowałam.
Wlałam sok z pomarańczy i mleczko kokosowe, podgrzewałam 2-3 minuty po czym zdjęłam
z ognia. Łososia pokroiłam w cienkie plasterki, włożyłam po 2-3 do miseczek, zalałam gorącą
zupą. Przybrałam cząstkami pomarańczy i rzeżuchą, skropiłam olejem lnianym.
Bardzo smacznie polecam :)
Zapachniało trochę Tajlandią... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Zim :)
UsuńJak to smakowicie brzmi :)
OdpowiedzUsuńTaką zupę zjeść w zimowy dzień to sama poezja :-)
Tak, wspaniale rozgrzewa taka zupa :)
Usuńwspaniałe smaki, aż sama muszę spróbować
OdpowiedzUsuń:)
Usuńjak tak wspaniale smakuje jak wygląda to ja się zapisuję na degustację :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam :)
Usuń