niedziela, 9 maja 2010

Cannelloni dolci

Co ja robię tu, o 4:15?
Nie mogę spać. Przespałam trzy,
może cztery godziny
i koniec.
Obudził mnie nieproszony gość...
Potwór jakiś podstępny.
Ból.
Jak ja czekam już
na decyzję lekarza.
Po narkozie i ingerencji
w organizm,
też pewnie nie będę mogła spać,
ale mam świadomość,
że szybko nadejdzie kres mękom, bezsenności, bólowi.
Całe wczorajsze przedpołudnie spędziłam w kuchni.
Robiłam canelloni na słodko.
Najpierw ugotowałam porcje makaronu. Potem przygotowałam nadzienie.
Jedna kostka twarogu, wiórki kokosowe, orzechy laskowe, migdały, suszona żurawina, rodzynki, cukier waniliowy, cukier puder, cynamon.
Wszystkie składniki dokładnie połączyłam, nadziałam masą rurki canelloni, zapiekłam.
Podałam gorące, polane ajerkoniakiem, ozdobione bitą śmietaną
i wisienką koktajlową.
Potrawa była pyszna, zniknęła z talerza w błyskawicznym tempie.
Polecam smacznie :)

2 komentarze:

  1. Dla mnie poproszę,ale bez ajerkoniaku;).A poza tym czekam na coś typowo mięsnego;).Sztuka mięsa,dobrze wysmażona-to jest to ;)!

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Nie ma sprawy, Wolf,
    w tygodniu upichcę coś takiego ;)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń