Na jednej porcji żeberka
ugotowałam wywar z marchewką,
częścią selera i kawałkiem pora.
Gotowałam to z dodatkiem
ziela angielskiego i jałowca.
Gdy mięso było miękkie,
przecedziłam wywar, dolałam
opakowanie przecieru pomidorowego,
mały kieliszek czerwonego wina,
i dwie łyżki octu balsamicznego.
Doprawiłam solą oraz mieszanką suszonych
przypraw: oregano, bazylią, cząbrem,
czerwoną słodką papryką, tymiankiem.
Na samym końcu wlałam łyżkę śliwkowego syropu.
Zupę podałam z ryżowym makaronem, trzema kaparami, łyżką siekanych orzechów nerkowca
i trzema szczyptami tartego parmezanu.
Robiłam to danie jakiś czas temu, myślałam wtedy zupełnie o czymś innym,
byłam potwornie zmęczona i nie zależało mi na jakości zupy.
Co wyjdzie, to wyjdzie - mówiłam do siebie ;P
Smak okazał się zaskakująco doskonały, wręcz piorunujący.
Dzisiaj zastanawiam się nad tym, jak ponowić ten specjał.
Chaotyczne i nieco bezmyślne połączenie różnych składników a tak niespotykany, cudny smak.
Chyba pójdę eksperymentować do kuchni ;)
Troszkę mi to przypomina z wyglądu hiszpańską zupę gaspacho :) Składniki nieco inne, ale efekt pewnie podobny ;)
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie robiłam tej zupy, a kiedyś bardzo chciałam.
Właśnie mi o tym przypomniałaś :)
Pozdrawiam serdecznie.