niedziela, 20 lutego 2011

Pasztet świąteczny

Domowego pasztetu nie sposób
porównać z kupionym.
Jest naturalny, doprawiony
tak jak lubię, zdumiewająco
smaczny i aromatyczny.
35 dag wątróbki indyczej
oczyściłam, umyłam, osuszyłam.
Obtoczyłam w mące i położyłam
na rozgrzanej patelni z olejem.
Gdy zrumieniła się z jednej strony,
odwróciłam, posypałam solą
i pieprzem, dodałam dwie
posiekane cebule. Przykryłam i smażyłam jeszcze kilka minut.
Na drugiej patelni podsmażyłam 20 dag wędzonego boczku.
Dodałam około 30 dag gotowanej wołowej ligawy i dwie łyżki smalcu.

Zdjęłam z ognia i zmiksowałam
za pomocą blendera.
Połączyłam z wątróbką, wbiłam
4 jajka, dokładnie wymieszałam.
Na końcu doprawiłam zielonym
pieprzem roztłuczonym w moździerzu,
sporą ilością majeranku i 5 łyżkami
czerwonego, wytrawnego wina*.
Foremkę "keksówkę" natłuściłam,
wysypałam bułką tartą.
Włożyłam pasztet, piekłam około
45-50 minut w temperaturze 190°C. Zostawiłam do wystygnięcia w foremce,
po czym włożyłam na noc do lodówki.
Następnego dnia wyjęłam z formy, pokroiłam.
Doskonale komponuje się z chrzanem, żurawiną lub z konfiturą z jarzębiny.
Polecam na wielkanocny stół.
Smacznego :)
* Wino z powodzeniem można zastąpić wywarem mięsnym, albo warzywnym.

2 komentarze:

  1. hi, hi... a ja nie wiedziąłm, bo jakie licho kupiłam dziś wątróbki indycze... Jutro będzie pasztet :)

    OdpowiedzUsuń