sobota, 31 marca 2012

Francuskie róże

Przepiękne, wspaniałe, najsmaczniejsze
a jednocześnie ponętne i urocze
różyczki z francuskiego ciasta w duecie
z wykwintnymi gruszkami Nashi.
Deser jest wyjątkowo prosty i szybki
w przygotowaniu. Oczaruje każdego.
Sprawi, że mroźne popołudnie wyda się
gorące i pełne namiętności a zły humor
pryśnie jak bańka mydlana.
4 płaty mrożonego ciasta francuskiego 
(20x10 cm), 3 gruszki Nashi, jedno jajko 
lub żółtko do posmarowania, cukier puder 
do posypania, 3-4 łyżki Golden Syrup'u 
do ozdoby, kilka listków mięty.
Mrożone ciasto francuskie położyłam na górnej półce lodówki, by się rozmroziło.
Następnie delikatnie rozwałkowałam i każdy płat ciasta pokroiłam na sześć równych pasków.
Te z kolei połączyłam po dwa - powstały trzy długie paski ciasta z jednego płata.
Gruszki umyłam, przekroiłam wzdłuż na pół, wydrążyłam gniazda nasienne.
Połówki gruszek Nashi pokroiłam w bardzo cienkie plasterki. Obłożyłam nimi paski
francuskiego ciasta, zwinęłam, tworząc w ten sposób kształt róży.
Ciasteczka wstawiłam do lodówki na 30 minut, by ciasto schłodziło się.
Posmarowałam rozmąconym jajkiem, piekłam w rozgrzanym do 190°C piekarniku
przez 15 - 20 minut. Rumiane róże posypałam delikatnie cukrem pudrem,
przybrałam listkami mięty, ozdobiłam kroplami Golden Syrup'u.
Bardzo smacznie polecam :)

piątek, 30 marca 2012

Zupa z przemytu

Pyszna, zdrowa, aromatyczna
zupka, pełna warzyw i dobrego
mięsa. Degustujący ją goście,
w pierwszej chwili sądzili, że to
pomidorowa. Mylili się bardzo.
Złudzenie najpopularniejszej zupy
dawały zmiksowane warzywa
szczególnie marchewka, a także
wyjątkowa przyprawa - czubryca.
Wiele osób, zwłaszcza dzieci
trudno przekonać do spożywania
jarzyn. Postanowiłam zatem
"przemycić" je w zupie.
Udało się doskonale :) Zupa została
w całości zjedzona ze smakiem, były nawet dolewki :)
500 g wołowiny gulaszowej, 3 marchewki, duża pietruszka, ćwiartka selera, 5 ziemniaków,
listek laurowy, 4 ziarna ziela angielskiego, kilka ziaren pieprzu, sól kamienna, pół łyżeczki
czubrycy, natka pietruszki do posypania.
Mięso umyłam, oczyściłam, zalałam zimną wodą i zagotowałam. Od razu po zawrzeniu
zmniejszyłam ogień do minimum. Po około 30 minutach dodałam jarzyny oraz przyprawy
bez czubrycy. Przykryłam i gotowałam dalej, do miękkości mięsa. W międzyczasie
obrałam ziemniaki, które pokroiłam w kostkę.
Miękkie mięso i warzywa wyjęłam, wywar przecedziłam. Do klarownego płynu włożyłam
ziemniaki. Z jednej marchewki wykroiłam gwiazdki do dekoracji a pozostałe wraz z selerem
i pietruszką zmiksowałam. Kiedy ziemniaki były miękkie wlałam warzywną pulpę,
wymieszałam. Powstała potrawa przypominająca krem, nie była jednak przesadnie gęsta.
Mięso podzieliłam na ładne, równe kawałki, włożyłam do zupy. Doprawiłam czubrycą,
przykryłam i zostawiłam na 5-7 minut, by odpoczęła.
Rozlałam do talerzy, przybrałam marchewkowymi gwiazdkami i natką pietruszki.
Postawiłam też na stole oliwę do polania zupy dla tych, którzy tak lubią.
Bardzo smacznie polecam :)

czwartek, 29 marca 2012

Zakochane kotki

Urocze, wiosennie zakochane, maślane
kotki uśmiechają się do mnie szeroko.
Słodkie bułeczki o sterczących uszkach
to wspaniały pomysł na słoneczne
śniadanie. Do pełni szczęścia wystarczy
szklanka ciepłego mleka lub kakao
i cały dzień wypełniony będzie dobrym
humorem - gwarantuję :)
600 g przesianej mąki pszennej,
40 g miałkiego cukru, 50 g masła,
20 g świeżych drożdży, 2 jajka, 
240 ml mleka, pół łyżeczki soli, paczuszka 
cukru waniliowego. 
Drożdże rozpuściłam w odrobinie ciepłego mleka, dodałam łyżkę cukru,
odstawiłam do wyrośnięcia. Pozostałe mleko lekko podgrzałam, rozpuściłam
w nim masło, dodałam cukier i cukier waniliowy. Wbiłam jajka, wymieszałam
dokładnie trzepaczką. Wlałam zaczyn a na końcu wsypałam mąkę.
Wyrobiłam gładkie, jędrne ciasto na blacie posypanym mąką. Przełożyłam do miski,
przykryłam ściereczką, odstawiłam. Gdy ciasto podwoiło swoją objętość
zagniotłam je raz jeszcze. Rozwałkowałam na grubość około pól centymetra,
wykrawałam foremką kocie pyszczki i serduszka.
Poukładałam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i zostawiłam na pół godziny,
by odpoczęły i troszkę wyrosły. Posmarowałam rozmąconym jajkiem, posypałam
cukrem kryształem. Piekłam 15-20 minut w piekarniku rozgrzanym do 195°C.
Bardzo smacznie polecam :)

środa, 28 marca 2012

Kokosowa Panna Cotta z aksamitnym sosem z hibiskusa

Królewski deser na świąteczny,
wielkanocny stół. Panna cotta
z dominującą ilością tłustego,
kokosowego mleczka, otulona
aromatycznym, kwaśno - słodkim
sosem z suszonych kwiatów
hibiskusa. Duet idealny, w pełni
zgrany i harmonijny. Byliśmy
oczarowani tym połączeniem.
550 ml wysokiej jakości mleczka
kokosowego, 250 ml słodkiej 
śmietanki 30%, 3 łyżki cukru pudru, 
7 g żelatyny, 3 łyżki suszonych kwiatów
hibiskusa, 300 ml wrzącej wody, 4 czubate łyżki cukru, 2 łyżki miodu.
Żelatynę rozpuściłam w niewielkiej ilości zimnej wody. Mleczko kokosowe wraz
ze śmietaną wlałam do garnuszka, podgrzewałam na małym ogniu cały czas delikatnie
mieszając. Dodałam cukier puder a gdy płyn był bardzo gorący, żelatynę.
Po dokładnym wymieszaniu i pewności, że żelatyna połączyła się z mleczkiem
i śmietaną zdjęłam garnek z ognia, przykryłam, odstawiłam do całkowitego wystygnięcia.
Zimny deser rozlałam do foremek, wstawiłam na noc do lodówki.
Suszone kwiaty hibiskusa zalałam wrzącą wodą. Kiedy porządnie naciągnęła i przestygła,
przecedziłam. Kwiaty odłożyłam do dekoracji a herbatę wlałam do garnuszka.
Postawiłam na ogniu, dodałam cukier i mód. Podgrzewałam mieszając, by cukier
całkowicie się rozpuścił. Podczas gotowania ponad połowa płynu zredukowała się
tworząc wyśmienity, gęsty, aksamitny sos. W razie konieczności można zagęścić
go odrobiną mąki ziemniaczanej rozpuszczonej w niewielkiej ilości zimnej wody.
Nie musiałam tego robić, gdyż cukier i mód dokonały tego same, bez dodatkowej pomocy.
Foremki z deserem zanurzałam na kilka chwil w gorącej wodzie, wyłożyłam
na półmiski. Polałam hibiskusowym sosem, przybrałam odłożonymi wcześniej
kwiatami i listkami melisy.
Bardzo smacznie, rozkosznie i słonecznie polecam.
Buon Appetito :)

wtorek, 27 marca 2012

Arancini di riso z mozzarellą i krabowymi ogonkami

W zeszłym miesiącu prezentowałam
arancini w wersji najbardziej znanej:
z mięsem, groszkiem i pomidorami.
Dziś proponuję moje ulubione,
w skład których wchodzi rozkoszna
mozzarella, ogonki krabów oraz
natka pietruszki i kolendry.
Ryż: 300 g ryżu, 1 cebula, 100 g masła, 
kieliszek białego wytrawnego wina,
około 650 ml wywaru warzywnego, 
jajko, 3 łyżki parmezanu.
W głębokiej patelni roztopiłam masło
i zeszkliłam na nim drobno pokrojoną cebulę. Wsypałam ryż, chwilkę smażyłam po czym wlałam wino. Po chwili wlałam wywar mięsny,
przykryłam i zostawiłam na niewielkim ogniu. Gdy ryż wchłonął cały płyn wymieszałam
i zdjęłam z gazu. Odstawiłam do wystygnięcia. Przed formowaniem dodałam parmezan i jajko.
Farsz: 250 g ogonków krabów z zalewy, 250 g sera mozzarella w małych kulkach,
3 garści posiekanej natki pietruszki, 3 garści posiekanej natki kolendry, łyżeczka suszonych
płatków papryczki peperoni.
Zależało mi na tym, by uformować arancini w kształcie dużej kropli, z dzióbkiem.
Pomogłam sobie wykorzystując folię spożywczą, można też użyć foliowego woreczka.
Na duży płat folii nałożyłam łyżkę ryżu, posypałam zieleniną, na środku położyłam kuleczkę
mozzarelli, dodałam kilka płatków peperoni a całość obłożyłam ogonkami krabów
(3-5 ogonków na jedną porcję). Na wierzch wysypałam drugą łyżkę ryżu, złapałam
wszystkie końce folii i mocno ścisnęłam. Wprawne włoskie gospodynie wykonują
tę czynność dłońmi a kształty ich arancini prezentują się imponująco.
Ryżowe pakieciki włożyłam na dwie godziny do lodówki, by nie rozpadły się podczas
panierowania. Po tym czasie obtoczyłam je w mące, rozmąconym jajku i w bułce tartej.
Wrzucałam partiami do frytkownicy na głęboki, rozgrzany tłuszcz. Po usmażeniu
wyłożyłam na papierowe ręczniki, osuszyłam.
Arancini w tej odsłonie są przepyszne. Ser rozpływa się wspaniale a całość tworzy
niezwykłą, zniewalającą kompozycję.
Bardzo smacznie polecam.
Buon Appetito :)

poniedziałek, 26 marca 2012

Jasny chleb piwny z wędzonym boczkiem

Niebawem rozpocznie się
bardzo lubiany przez większość
osób sezon na grilla.
Będziemy rozkoszować się
karkówką, boczkiem, kaszanką,
grzybami, ziemniakami i wszelkimi
innymi warzywami, które
nadają się do grillowania.
Niezastąpione będzie też świeże,
pyszne, najlepiej domowe
pieczywo. Chleb, który prezentuję
odkryliśmy w ubiegłym roku.
Wspaniale pasuje do potraw
kosztowanych na świeżym powietrzu. Jest aromatyczny, puszysty, wypełniony
kawałkami wędzonego boczku. Do jego wykonania zamiast wody używa się
jasnego, pełnego piwa. Można je wcześniej odgazować - czyli otworzyć butelkę
lub puszkę kilka godzin przed pieczeniem, jednak ja nigdy tego nie robię.
Chlebek fantastycznie komponuje się też z domowym smalcem
i kiszonymi ogórkami.
500 g mąki pszennej, 160 g wędzonego boczku, 300 ml jasnego piwa,
10 g masła, 2 płaskie łyżeczki drożdży, łyżka cukru, łyżeczka soli.
(Zamiast mąki pszennej można użyć mąki pszennej razowej).
Boczek pokroiłam w cienkie słupki, zasmażyłam na patelni.
Do formy do pieczenia wlałam piwo oraz stopione i wystudzone masło.
Wsypałam sól i cukier następnie mąkę i drożdże. Kiedy automat
zasygnalizował dołożenie pozostałych składników dodałam boczek.
Waga: około 750 g chleba.
Program: chleb zwykły lub z pełnego przemiału/razowy.
Bardzo smacznie, słonecznie polecam.

Ogniste kotlety cielęco - wołowe

Był poważny plan - konkretny
i przemyślany. W początkowej
fazie sporządzania obiadu
rozpoczęła się improwizacja,
w wyniku której wszyscy byli
bardzo zadowoleni :)
350 g cielęciny, 250 g wołowej
pręgi, 2 garści ugotowanego ryżu,
3 jajka, 2 łyżki słodkiej papryki,
pieprz kolorowy i sól morska
do smaku,
łyżka bułki tartej,
odrobina świeżo
startej gałki
muszkatołowej, garść
posiekanej
kolendry i garść melisy,
pół strąka papryczki chili, 3 ząbki czosnku,
jedna cebula.

Mięso zmieliłam, dodałam dwa żółtka i jedno całe jajko, sól, paprykę,
pieprz, gałkę, posiekane zioła, rozgnieciony czosnek i drobno pokrojone
chili bez pestek. Wymieszałam i wstawiłam na 30 minut do lodówki.
Na patelni zeszkliłam posiekaną cebulę a kiedy wystygła dodałam do mięsa
wraz z ugotowanym i wystudzonym ryżem. Wsypałam bułkę tartą i ponownie
wymieszałam. Ubiłam na sztywno pianę z dwóch białek i bardzo delikatnie
połączyłam z mięsną masą.
Formowałam okrągłe, dosyć płaskie kotlety, obtaczałam w bułce tartej
i smażyłam na rozgrzanym oleju.
Gdy były z obu stron rumiane podlałam odrobiną wody, przykryłam
i wstawiłam do gorącego piekarnika na 5 minut.
Podałam z pieczonymi ziemniakami Wilmy Flinstone, kiszonymi
ogórkami oraz bukietem świeżych warzyw.
Bardzo smacznie polecam :)

sobota, 24 marca 2012

Wiosenna Panna Cotta

Słoneczna Panna Cotta
wypełniona miętowym aromatem
zjawiła się w naszym domu
niczym wiosenny, radosny,
beztroski motylek.
Lekka jak puch, ulotna jak
marzenie i delikatna jak pierwsza,
najpiękniejsza miłość.
Przybrała tę postać, by oznajmić
wszystkim jednoznacznie, że sroga
i ponura zima odeszła na dobre.
Obdarzyła nas radością, szczerym
uśmiechem i namiętnością.
500 ml śmietanki 18%, 100 g cukru pudru, 150 ml śmietany 30%,
10 g żelatyny, 120 ml miętowego likieru, 2 łyżki miętowego ekstraktu
Ponadto: 150 g gorzkiej czekolady, 50 g czekolady mlecznej,
łyżeczka masła, 2 łyżki ekstraktu miętowego, 200 g malin.
Obie śmietany wlałam do garnuszka, dodałam cukier puder
i podgrzewałam kilka minut na małym płomieniu ognia.
Żelatynę namoczyłam w niewielkiej ilości zimnej wody.
Kiedy śmietana była bardzo gorąca (nie wrząca) dodałam żelatynę i delikatnie,
ale porządnie wymieszałam. Zdjęłam z ognia, przykryłam, odstawiłam
do wystygnięcia. Do letniej śmietany z żelatyną wlałam miętowy likier
i ekstrakt. Wymieszałam, rozlałam do foremek, wstawiłam na noc do lodówki.
Czekoladę gorzką i mleczną rozpuściłam w kąpieli wodnej. Dodałam masło
oraz miętowy ekstrakt. Na półmiskach rozlałam czekoladowy sos,
wyłożyłam wiosenne motylki, przybrałam malinami.
Posypałam cukrem pudrem.
Bardzo smacznie polecam.
Buon Appetito :)

piątek, 23 marca 2012

Tradycyjny chleb pełnoziarnisty

Rumiany, pięknie pachnący,
z cudownie chrupiącą skórką
chleb z pełnoziarnistej mąki
z trzech zbóż swobodnie
i dumnie odpoczywa w koszyku.
Taki chleb to prawdziwy skarb.
Uwielbiamy jego skórkę - im
bardziej chrupiąca, tym lepiej.
Niekiedy toczymy o nią prawdziwe
boje, szczególnie wtedy, gdy
bochenek jest jeszcze gorący.
Piekąc ten chleb zawsze wybieram
największy stopień zarumienienia
skórki.
400 ml wody, 240 g mąki pszennej, 460 g mąki pełnoziarnistej z trzech zbóż,
2 łyżki oleju słonecznikowego, 2 łyżki mleka w proszku, 2 łyżeczki soli,
łyżka cukru, 2 łyżeczki drożdży.
Do formy wlałam wodę i olej. Wsypałam sól, mleko w proszku i cukier.
Dodałam obie mąki i na końcu drożdże.
Waga: około kilograma chleba.
Program: chleb z pełnego przemiału/razowy.
Do takiego chleba polecam własną wędlinę w postaci pieczonej karkówki
lub szynki. Doskonale komponuje się też z serami i wędzonym łososiem.
Bardzo smacznie polecam :)

czwartek, 22 marca 2012

Wielkanoc: pieczona szynka

Soczysta, miękka, aromatyczna,
wspaniała, dorodna pieczona
szynka. Koniecznie w towarzystwie
chrzanu, buraczków i zieleniny.
Takie pieczyste będzie rozpieszczać
nas podczas zbliżających się Świąt.
Jest to także kolejna alternatywa
dla sklepowej wędliny. Zapewniam,
że żaden, najlepszy nawet produkt
masarski nie dorównuje wyrobom
sporządzanym w domu.
Do przygotowania pieczeni
posłużyła mi jedna duża szynka
wieprzowa. Była tak wielka, że przekroiłam ją na dwie równe części,
dzięki czemu otrzymałam dwie pieczenie.
Marynata: 2 łyżki masła, 2-3 łyżki oliwy, sól morska, garść świeżej mięty,
garść
kolendry i garść natki pietruszki, gałązka rozmarynu, 2 łyżki syropu
klonowego,
pieprz kolorowy, 6 ząbków czosnku, sok z połowy cytryny.
Wszystkie składniku utłukłam w moździerzu - zaczynając od czosnku, pieprzu
i soli poprzez oliwę, masło, syrop klonowy i sok z cytryny na ziołach kończąc.
Mięso: szynkę umyłam, oczyściłam z błon i osuszyłam. Podążając za włóknami
przekroiłam ją na dwie części. W mięsie zrobiłam kilka ukośnych nacięć,
w które upchnęłam tyle, ile się dało marynaty. Pozostałą zaprawą natarłam
dokładnie oba kawałki mięsa. Odłożyłam na godzinę w chłodne miejsce.
Pieczeń postanowiłam upiec w prodiżu. W zeszłym roku wygrałam go
w konkursie świątecznym na TEJ stronie i do tej pory cierpliwie czekał.
To była bardzo trafna decyzja :)
Do prodiża włożyłam zamarynowaną szynkę. Dołożyłam jedną marchew,
jabłko, pół dużej pomarańczy i cebulę - wszystko pokrojone na duże kawałki.
Dodałam też 4 ząbki czosnku. Piekłam do miękkości.
Po wystygnięciu i schłodzeniu szynka nadaje się na kanapki, na półmisek
z przekąskami, albo do zalania galaretą. Kiedy jest gorąca można serwować
ją jako danie główne - obiadowe. Pozostaje jeszcze sos z pieczenia, który tylko
prosi, by wykorzystać go na wiele różnych sposobów.
Bardzo smacznie polecam :)

środa, 21 marca 2012

Chleb z gorzką czekoladą

Miękki, puszysty, delikatny
chleb z czarną czekoladą gości
u nas od czasu do czasu.
To fantastyczny sposób na
podwieczorek, lekkie śniadanie
a nawet deser. Posmarowany
kremem czekoladowym,
orzechowym bądź konfiturą
wiśniową smakuje wybornie.
Doskonale komponuje się
z serkiem śmietankowym.
Lubimy go też w formie smażonej.
Gdy nieco obeschnie moczę kromki
w mleku i smażę na maśle. Gorące wystarczy polać miodem lub
syropem klonowym i rozkoszować się wspaniałym posiłkiem.
275 ml wody, 530 g mąki pszennej, 65 g masła, 85 g mleka w proszku,
2 łyżeczki soli, 2 łyżki cukru, 2 łyżeczki drożdży, 60 g gorzkiej czekolady.
Do formy do pieczenia wlałam wodę, dodałam bardzo miękkie masło,
sól, cukier i mleko w proszku. Wsypałam mąkę i drożdże.
Gdy automat zasygnalizował dodanie pozostałych składników wsypałam
czekoladę, którą wcześniej starłam na tarce.
W przypadku tego chleba zawsze wybieram średni stopień zarumienienia
skórki. Kiedyś ustawiłam na mocny i żałowałam, gdyż skórka zrobiła się
gorzka, niesmaczna i brzydka.
Waga: około kilograma chleba.
Program: zwykły lub bułka/słodki.
Bardzo smacznie polecam :)

Duszona szynka w sosie Amaretto

Od niedawna jestem szczęśliwą
posiadaczką wysokiej jakości
patelni ceramicznej.
Przygotowałam już za jej pomocą
kilka potraw. Jest fantastyczna.
Stabilna, mocna i wyważona.
Nic do niej nie przywiera więc
bez problemu można smażyć
na niej bez tłuszczu. Bardzo łatwo
się myje i cały czas wygląda
jak nowa.
Postanowiłam zaprezentować
dziś duszoną szynkę wieprzową
w pysznym, lśniącym, aksamitnym sosie z Amaretto. Do sporządzenia potrawy
wykorzystałam właśnie ceramiczną patelnię.
400 g wieprzowej szynki, marchew, mała pietruszka, cienki plasterek selera,
sól morska, pieprz ziarnisty, liść laurowy, 2 ziarna ziela angielskiego, gałązka
kolendry, 70 ml likieru Amaretto.
Szynkę umyłam, oczyściłam z niepotrzebnych błon i osuszyłam. Pokroiłam
na cztery porcje. Kawałki mięsa obsmażyłam na patelni nie używając tłuszczu.
Do rumianych plastrów włożyłam marchew, seler, pietruszkę i przyprawy
bez soli. Wlałam szklankę wody, przykryłam, dusiłam na maleńkim ogniu.
Po 30 minutach wsypałam sól i dusiłam dalej do miękkości.
Szynka, warzywa i gama przypraw wytworzyła treściwy, klarowny sos
a właściwie bulion. Przecedziłam go przez gęste sito. Miękkie mięso odłożyłam
na kilka chwil. Wywaru było dosyć dużo dlatego część zachowałam, a szklankę
płynu wlałam z powrotem do patelni. Gotowałam parę minut. Kiedy część
sosu odparowała wlałam Amaretto i trzymałam nadal na ogniu, by alkohol
ulotnił się pozostawiając smak i zapach.
Mięso ponownie włożyłam do patelni z sosem, przykryłam.
Sos otulił porcje szynki niczym mityczna Ambrozja.
Obiad podałam z dużymi śrubami makaronu, przybrałam rukolą i koktajlowymi
pomidorkami. Połączenie smaków oczarowało nas. Rozkoszne, zadziorne,
intrygujące i pełne klasy danie.
Bardzo smacznie polecam :)

poniedziałek, 19 marca 2012

Wielkanocny tatar siekany

Jutro pierwszy dzień wiosny :)
Ogromnie mnie to cieszy.
Coraz dłuższe dni wyzwalają
energię ukrytą pod resztkami
mijającej zimy. Najwyższy czas
zacząć organizować świąteczne
menu. Zaczynam od ulubionego
przez nas tataru. Prezentuję go
w nieco innej formie niż zwykle,
bowiem mięso jest posiekane
a nie zmielone. Oprócz stałych
przypraw wzbogaciłam jego
smak o odrobinę starowileńskiej
słoniny. Jest pyszny, aromatyczny, ma piękną barwę i konsystencję.
40 dag świeżej polędwicy wołowej, 5 żółtek, 10 dag wędzonej słoniny,
2 filety anchovies, 4 łyżki oliwy, sól, pieprz, łyżka musztardy sarepskiej,
łyżka octu balsamicznego.

Mięso umyłam, osuszyłam, oczyściłam z błon i posiekałam tasakiem.
Dodałam żółtka z wyszorowanych i wyparzonych wcześniej jaj,
musztardę, ocet balsamiczny, sól, świeżo utłuczony pieprz, filety anchovies
roztarte w moździerzu z oliwą oraz słoninę starowileńską, którą
posiekałam podobnie jak polędwicę, tasakiem.
Wszystkie składniki połączyłam dokładnie. Z mięsnej masy formowałam
podłużne kształty imitujące połówki jajek.
Ułożyłam na półmisku, podałam z posiekaną cebulą, drobno pokrojonym
ogórkiem kiszonym i pomidorkami koktajlowymi.
Przybrałam cytryną i natką pietruszki, skropiłam oliwą.
Bardzo smacznie polecam :)

Więcej pomysłów na mięsny tatar:
Tatar - małe kanapeczki.
Tatar w cytrynowych koszyczkach.
Tatar w miseczkach z cebuli.

niedziela, 18 marca 2012

Sało - który to już raz...

Przekąska wyjątkowa, niezwykła
i zaskakująca. To typowe, bardzo
znane danie kuchni rosyjskiej.
Lubimy sało i co przedziwne,
mogę dokładnie powiedzieć ile
razy wspólnie je kosztowaliśmy...
Ma dla nas szczególne znaczenie
i choć rzadko gości na naszym
stole, zawsze z wielkim smakiem
o nim mówimy.
Ostatnio zostaliśmy obdarowani
kawałkiem prawdziwej słoniny
starowileńskiej. Wiedzieliśmy od razu,
że przy najbliższej okazji z radością przygotujemy rozkoszne sało.
200 g starowileńskiej słoniny lub innej wędzonej pokrojonej w cienkie
plasterki, 3-4 kiszone ogórki,
1-2 cebule, natka pietruszki do przybrania,
pomidor, 5-6 rodzynek moczonych w rumie.

W każdym plasterku zrobiłam nacięcie przez które przełożyłam słoninę
niczym faworki. Ogórki pokroiłam w plasterki, cebulę w piórka a pomidory
w cząstki. Składniki ułożyłam na półmisku, przybrałam rodzynkami
i natką pietruszki. Podałam z kromkami czarnego chleba.
Bardzo smacznie polecam :)

sobota, 17 marca 2012

Prosty chleb z orzechami i rozmarynem

Każdy domowy bochenek chleba
mogłabym wychwalać bez końca.
Wiem, że własne pieczywo
nie znudzi się nam - będziemy
nieustannie poszukiwać nowych
i ciekawych smakowych połączeń.
Na sobotnie, już prawie wiosenne
śniadanie proponuję wypełniony
prażonymi, włoskimi orzechami
chleb o rozmarynowym aromacie.
Nam szczególnie smakuje z serem
camembert z morelami.
500 g mąki pszennej, 300 ml wody,
50 g orzechów włoskich, 3 łyżki świeżego, drobno posiekanego rozmarynu,
3 łyżki oliwy, 1,5 łyżki cukru, 2 łyżki soli, 2 łyżeczki drożdży.
Na patelni uprażyłam grubo posiekane włoskie orzechy.
Do formy wlałam wodę i oliwę. Wsypałam sól, cukier, mąkę
i drożdże. Gdy automat zasygnalizował dodanie pozostałych
składników wsypałam orzechy i rozmaryn.
Waga: około 750 g chleba.
Program: chleb zwykły.
Bardzo smacznie polecam życząc wszystkim pogodnej soboty :)

czwartek, 15 marca 2012

Karkówka pieczona z czosnkiem

Zawzięliśmy się na dobre
i uparcie nie kupujemy wędliny.
Jesteśmy bardzo zadowoleni
z tego postanowienia i co kilka
dni pieczemy, marynujemy
lub zaprawiamy coś pysznego.
Dziś prezentuję kolejną odsłonę
wieprzowej karkówki.
Naszpikowana czosnkiem, pełna
ziół, soczysta, upieczona w rękawie
bez wcześniejszego obsmażania.
Wspaniała, pyszna, doskonała.
Jedna cała karkówka, główka
czosnku, kieliszek białego, wytrawnego Martini, sól morska, kolorowy pieprz
świeżo utłuczony, 2-3 łyżki białego octu balsamicznego, 2 goździki, czerwona
słodka papryka, świeży rozmaryn, łyżeczka syropu klonowego, chlust oliwy.
Karkówkę umyłam i dokładnie osuszyłam. Naszpikowałam kilkoma ząbkami
czosnku, które pokroiłam w słupki. Oliwę wymieszałam z octem balsamicznym,
syropem klonowym, pieprzem, solą i papryką. Mieszanką wysmarowałam
mięso, włożyłam do rękawa do pieczenia. Dołożyłam goździki, gałązkę
rozmarynu, resztę ząbków z główki czosnku i wlałam wino.
Związałam szczelnie z dwóch stron, odstawiłam na noc w chłodne miejsce.
Piekłam w 190°C przez około 2 godziny.
Bardzo smacznie polecam :)

niedziela, 11 marca 2012

Mleczny chleb z rodzynkami

Kolejny smakowity chlebek
upieczony w automacie.
Jest doskonały. Puszysty,
lekki, z rumianą, chrupiącą
skórką. Idealny na lekkie
śniadanie, podwieczorek, deser.
Fantastycznie komponuje się
z dżemem, powidłami lub
z kremem orzechowym.
Lubi towarzystwo ciepłego
mleka i kakao.
315 ml mleka, 70 g masła,
2 łyżeczki soli, 3 łyżki cukru,
555 g mąki pszennej, 2 łyżeczki
drożdży, 70 g rodzynek, fig lub daktyli.
Do formy wlałam lekko podgrzane mleko. Dodałam miękkie masło,
sól i cukier. Wsypałam przesianą mąkę i drożdże. Kiedy automat zasygnalizował
dodanie pozostałych składników wsypałam rodzynki.
Waga: około kilograma chleba.
Program: chleb zwykły lub bułka.
Piekłam ten chleb wielokrotnie. Dodawałam różne składniki: rodzynki, daktyle,
figi, kandyzowaną skórkę pomarańczową i cytrynową, banany.
Smakuje nam zawsze. Najczęściej piekę go na sobotę i niedzielę, bardzo często
latem. Smaruję masłem i obkładam sezonowymi owocami.
Bardzo smacznie polecam :)

sobota, 10 marca 2012

Pizza dla Przyjaciół

Kilka dni temu przygotowałam
pizzę a po kilku godzinach nasi
serdeczni Przyjaciele wprosili się
na włoski wieczór. Przypomniałam
sobie czasy beztroskiej młodości,
gdy najczęściej z ukochaną siostrą
Gretką organizowałyśmy wieczory
zwane "la sera italiana".
Towarzyszył nam wtedy makaron,
czerwone wino, oliwki,
karczochy, ośmiornice, krewetki,
małże i włoska radosna muzyka.
Wspaniałe, piękne, dobre czasy
pełne romantyzmu, wspomnień, wzruszeń i ekscytacji.
Ciasto: 400 g mąki pszennej, 4 jajka, szczypta soli, szczypta gałki
muszkatołowej, kilka listków oregano i bazylii, 3 łyżki oliwy.
Ze wszystkich składników zagniotłam ciasto, owinęłam w folię spożywczą,
wstawiłam na 3 godziny do lodówki.
Sos: 4 łyżki oliwy, łyżeczka soli, 2 ząbki czosnku, drobno posiekana czerwona
cebula, 100 ml białego, wytrawnego wina, puszka pomidorów, szczypta cukru,
oregano, bazylia.
Oliwę rozgrzałam i poddusiłam na niej roztarty czosnek. Dodałam cebulę,
chwilę smażyłam. Wlałam wino, dodałam pomidory z puszki i przyprawy.
Wierzch: słoiczek zielonych oliwek, 200 g sera ricotta, 200 g dojrzewającej
szynki, liście świeżej bazylii.
Z ciasta uformowałam trzy okrągłe placki. Posmarowałam sosem, obłożyłam
szynką, oliwkami i serem ricotta. Piekłam około 25 minut w piekarniku
rozgrzanym do 190°C. Po upieczeniu posypałam obficie listkami bazylii.
Bardzo smacznie polecam.
Buon Appetito :)

piątek, 9 marca 2012

Pulpety w sosie z boczniaków i pomarańczowe purée

Lubimy nietypowe połączenia
smakowe. W prezentowanym
daniu nie ma nic nietypowego,
a jednak jest wyjątkowe, pyszne
i z pewnością jeszcze nie raz
do niego powrócimy.
Delikatne, soczyste pulpeciki
w aksamitnym boczniakowym
sosie w towarzystwie purée
z ziemniaków i marchewki
nasączone pomarańczowym
sokiem.
Pulpety: 250 g wołowiny,
250 g cielęciny, 200 g wieprzowej karkówki, cebula, garść posiekanej natki
pietruszki, 2 łyżki mielonych migdałów, sól, pieprz, czerwona słodka papryka,
2 jajka, łyżeczka bułki tartej, szczypta majeranku.
Mięso zmieliłam, dodałam pozostałe składniki, dokładnie połączyłam.
Uformowałam okrągłe pulpeciki, ugotowałam we wrzącej, osolonej wodzie.
Wyjęłam łyżką cedzakową, odłożyłam.
Sos: 250 g boczniaków, 100 ml białego, wytrawnego Martini, sól, pieprz,
szklanka bulionu warzywnego lub mięsnego, pół szklanki gęstej śmietany 12%,
łyżeczka soku z cytryny, łyżeczka mąki ziemniaczanej, szczypta rozmarynu.
Boczniaki oczyściłam i pokroiłam w kosteczkę. Zasmażyłam na patelni
z odrobiną oleju. Dodałam sól, pieprz i Martini. Kiedy wino wyparowało
podlałam bulionem warzywnym, doprawiłam sokiem z cytryny i świeżym,
posiekanym drobno rozmarynem. Dusiłam kilkanaście minut.
Mąkę ziemniaczaną wymieszałam ze śmietaną, wlałam do grzybów.
Do sosu włożyłam ugotowane wcześniej pulpety.
Purée: 5 ziemniaków, 5 marchewek, szklanka soku pomarańczowego, skórka
starta z jednej pomarańczy, sól, łyżka masła, łyżka gęstej śmietany 18%.
Ziemniaki obrałam i ugotowałam. Marchew obrałam, pokroiłam na małe
kawałki, zalałam pomarańczowym sokiem i ugotowałam.
Miękkie ziemniaki połączyłam z marchewką, dodałam masło, śmietanę
i startą skórkę. Ubiłam tłuczkiem. Za pomocą dwóch łyżek nadałam
kształt "klusek". Purée rozłożyłam na talerzach, wyłożyłam pulpety i sos.
Przybrałam listkami szpinaku i marchewkowymi gwiazdkami.
Bardzo smacznie polecam :)

czwartek, 8 marca 2012

Słodka fantazja na jeden kęs

Naleśniki są bardzo prostą
potrawą, jednak przy odrobinie
wyobraźni można przemienić je
w rozkoszne, wykwintne i pełne
klasy danie. Znudziły się nam
ruloniki, koperty, krokiety,
i trójkąty - postanowiłam zrobić
coś innego, nowego, coś pysznego.
Naleśniki usmażyłam jak zwykle:
2,5 szklanki przesianej mąki
pszennej, 3 jajka, 1,5 szklanki
mleka, 1,5 szklanki wody, 2 łyżki
oleju, szczypta soli, 2 łyżki kakao.
Jajka ubiłam trzepaczką. Dodałam mleko, wodę, olej, sól i kakao. Odstawiłam
na pół godziny by ciasto odpoczęło. Porcjami wlewałam na gorącą patelnię,
smażyłam cienkie naleśniki.
Podczas gdy placki odpoczywały, przygotowałam farsz: 350 g sera ricotta,
3 czubate łyżki cukru pudru, łyżeczka ekstraktu waniliowego.
Naleśniki posmarowałam masą, zwinęłam w rulon, pokroiłam ukośnie
na kawałki. Wbiłam wykałaczkę, polałam roztopioną w kąpieli wodnej
gorzką czekoladą, przybrałam listkami mięty.
Kilka naleśników, tych, dla których nie wystarczyło masy z ricotty,
posmarowałam malinowym dżemem - te także spięłam wykałaczką
i ułożyłam na półmisku. Posypałam kokosowymi wiórkami.
Prosta, pyszna, słodka przekąska.
Bardzo smacznie polecam :)

środa, 7 marca 2012

Chleb wiejski z orzechami

Wspaniały, niepowtarzalny,
domowy smak. Chleb z dwóch
rodzajów mąki, naszpikowany
prażonymi włoskimi orzechami
to zdecydowanie nasz faworyt.
Ma czekoladową barwę, jest
zwarty i bardzo dobrze się kroi.
Olejki uwolnione z orzechów
podczas prażenia nadają mu
cudnego aromatu a chrupiąca
skórka zachęca radośnie.
Początkowo wybierałam dla
niego program zwykły, po jakimś
czasie zaczęłam ustawiać program razowy/dla chleba z pełnego przemiału.
Ten drugi jest moim zdaniem zdecydowanie lepszy.
405 ml wody, 2 łyżeczki soli, łyżka cukru, 560 g mąki pszennej,
130 g mąki pszennej pełnoziarnistej, 2 łyżeczki drożdży,
150 g orzechów włoskich uprażonych na patelni.
Do formy wlałam wodę, wsypałam sól i cukier. Wsypałam obie mąki,
które wcześniej przesiałam. Na końcu dodałam drożdże.
Kiedy automat włączył sygnał informujący o dodaniu pozostałych
składników wsypałam uprażone orzechy.
Waga: około kilograma chleba.
Program: zwykły lub chleb z pełnego przemiału/razowy.
Bardzo smacznie polecam :)

wtorek, 6 marca 2012

Serowa pizza z krewetkami

Nie pamiętam kiedy ostatni raz
jadłam pizzę. Niepohamowana
ochota sprawiła, że zagniotłam
ciasto i przygotowałam obiad
za którym tutaj tylko ja przepadam.
Wyszło aromatycznie, kolorowo,
i pysznie.
Ciasto: 400 g mąki pszennej,
30 g drożdży, łyżka cukru,
około 250 ml ciepłej wody,
łyżeczka soli, 3 łyżki oliwy.
Drożdże wymieszałam z cukrem,
mąkę przesiałam i umieściłam na stolnicy. Dodałam wyrośnięty zaczyn, oliwę i wodę z solą.
Zagniotłam elastyczne ciasto, uformowałam kulę, odstawiłam do wyrośnięcia.
Składniki do obłożenia: 250 g zimnowodnych krewetek z zalewy, 8 plasterków
szynki parmeńskiej, po 50 g tartych serów: ementalera, mozzarelli, pecorino
i gorgonzoli, oliwa do polania, kolorowy pieprz, listki bazylii.
Wyrośnięte ciasto rozłożyłam na dwóch okrągłych blaszkach. Ponakłuwałam
widelcem, wyłożyłam szynkę parmeńską i obficie obsypałam wymieszanymi
serami. Obłożyłam krewetkami, posypałam utłuczonym kolorowym pieprzem,
skropiłam oliwą. Piekarnik rozgrzałam do 220°C - piekłam około 20 minut.
Po wyjęciu z pieca obsypałam listkami bazylii.
Bardzo smacznie polecam.
Buon Appetito :)

poniedziałek, 5 marca 2012

Chleb z prażonym słonecznikiem i oliwą

Bladym świtem wymknęłam się
cichutko do kuchni. Po pięciu
minutach automat rozpoczął
proces pieczenia chleba na
dzisiejsze śniadanie :)
Wczesnym rankiem było bardzo
zimno a trawa pokryta była grubą
warstwą szronu. W tej chwili
spoglądam na bezchmurne niebo.
Powietrze jest rześkie i coraz
bardziej wiosenne.
Chleb wyrósł wspaniale. Prażone
pestki słonecznika wzbogaciły
jego smak i aromat.
400 g mąki pszennej, 100 g mąki pszennej pełnoziarnistej, 4 łyżki oliwy,
4 łyżki pestek słonecznika, 300 ml wody, 2 łyżki cukru, 1,5 łyżeczki soli,
50 g drożdży piekarskich.
Do formy wlałam wodę i oliwę, wsypałam sól oraz cukier.
Następnie dodałam przesiane obie mąki i na końcu drożdże.
Na patelni uprażyłam pestki słonecznika. Dodałam je, gdy automat
zasygnalizował wrzucenie dodatkowych składników.
Waga: około 650 g chleba.
Program: chleb z pełnego przemiału/razowy lub zwykły.
Smacznego :)

niedziela, 4 marca 2012

Panna cotta

Panna cotta jest włoskim deserem,
pochodzącym z Piemontu.
W dosłownym tłumaczeniu to nic
innego jak gotowana śmietana.
Przysmak sporządza się z pełnego
mleka i słodkiej śmietanki.
W zależności od upodobań
i potrzeb można go odchudzić
stosując mleko i jogurt.
My zdecydowanie preferujemy
tradycyjną wersję. Aksamitny,
kremowy, rozkoszny, królewski
deser jest najwspanialszym
zwieńczeniem świątecznego obiadu, uroczystej kolacji czy romantycznego
spotkania. Zawsze poprawia humor, wywołuje eksplozję radości, zachwyca
i pozytywnie uzależnia. Panna cotta jest deserem podatnym na wszelkie
dodatki oraz smakowe kombinacje. Tym razem wzbogaciłam jej smak o ekstrakt
pomarańczowy. Całość otulona jest malinowym sosem z dodatkiem malagi.
500 ml śmietanki 30%, 250 ml mleka 3,8%, 4 łyżeczki żelatyny,
120 g cukru pudru, 2 łyżki ekstraktu pomarańczowego, 100 ml Malagi,
250 g mrożonych malin, 3 łyżki miodu, listki świeżej mięty do dekoracji.
Żelatynę namoczyłam w odrobinie zimnej wody. Śmietanę i mleko wlałam
do garnka, dodałam cukier puder, podgrzewałam kilka minut.
Dodałam żelatynę i cały czas mieszając gotowałam na maleńkim płomieniu
ognia około 7-8 minut. Zdjęłam z gazu, wlałam ekstrakt pomarańczowy,
przykryłam i odstawiłam do wystygnięcia. Chłodny płyn rozlałam
do miseczek, schowałam na noc do lodówki.
Rano przygotowałam sos: mrożone maliny umieściłam na patelni,
dodałam miód (kilka malin odłożyłam do dekoracji).
Sos zmiksowałam, wlałam Malagę, wystudziłam.
Miseczki z panna cotta zanurzałam na 3-4 sekundy w gorącej wodzie,
wyjmowałam na półmiski. Każdą porcję polałam słodkim sosem,
przybrałam odłożonymi wcześniej malinami i listkami mięty.
Bardzo smacznie polecam.
Buon Appetito :)

sobota, 3 marca 2012

Chleb prababci

Bardzo rzadko kupujemy pieczywo.
Chleb od dawna piekę sama.
Niekiedy korzystam z automatu,
choć lubię wyrabiać ciasto
własnoręcznie. Uświadomiłam
sobie, że jeszcze nigdy nie
publikowałam wypieków
z maszyny. Postanowiłam to
zmienić i wzbogacić blog
o kolejną zakładkę "z automatu".
Przepisy, które będę prezentować
w większości pochodzić będą
z francuskiej książki pod tytułem
300 recettes pour la machine á pain. Publikacja jest pracą zbiorową,
zawiera ciekawe i oryginalne receptury.
Zaczynam od tradycyjnego chleba, zwanego chlebem prababci - o wspaniałym
smaku i chrupiącej, choć bladej skórce. Mnie najbardziej smakuje z żółtym
serem oraz z konfiturą figową.
450 ml wody, 2 łyżeczki soli, 650 g mąki pszennej, 50 g mąki pełnoziarnistej,
łyżeczka drożdży piekarskich (użyłam suszonych).
Do formy wlałam wodę, wsypałam sól. Dodałam obie mąki, które wcześniej
przesiałam. Na końcu wsypałam drożdże.
Program: chleb z pełnego przemiału/razowy lub zwykły.
Waga: około kilograma chleba.
Bardzo smacznie polecam :)

piątek, 2 marca 2012

Aqua cotta

Aqua cotta to tradycyjna potrawa
kuchni toskańskiej. Jej początki
pochodzą z zachodniej części tego
regionu, który zwie się Maremma.
Danie to, jak wiele innych, było
potrawą ubogiej części ludności.
Dziś rozchwytywane i uważane
za wielki przysmak, dawało
poczucie sytości i ukojenia
w czasach wojny i dotkliwej biedy.
Gospodynie wykorzystywały to
co rosło w ogródku, bądź gdzieś
na polu. Dzięki swoim pomysłom
i przedsiębiorczości sprawiały, że ich dzieci i mężowie mieli co jeść. Co więcej,
potrawy były smaczne, syte, pożywne, kolorowe i piękne.
Przepis, który prezentuję pochodzi z miesięcznika "Buon Appetito" z 1998 roku.
8 łyżek oliwy, 3 średnie cebule, 4 pomidory, 2 liście laurowe, kilka listków
bazylii, łodyga selera naciowego, 6 jajek, 1,5 litra warzywnego lub mięsnego
wywaru, 6 kromek czerstwego chleba, 50 g tartego sera, sól, pieprz.
Pomidory sparzyłam i obrałam ze skóry. Wydrążyłam gniazda nasienne a miąższ
pokroiłam w kosteczkę. Cebule obrałam, pokroiłam w cieniutkie półplasterki.
W głębokiej patelni rozgrzałam oliwę, włożyłam cebule, smażyłam kilka chwil.
Dodałam pomidory, drobno pokrojoną łodygę selera naciowego i porwane listki
bazylii. Wlałam warzywny rosół, przykryłam, dusiłam około 20 minut.
W międzyczasie posmarowałam kromki pieczywa masłem i włożyłam do mocno
rozgrzanego piekarnika. Pozostawiłam je tak długo w gorącej przestrzeni,
aż całkowicie się zrumieniły.
Ugotowałam też jajka w koszulkach. Jak to zrobić, można przeczytać tu: KLIK.
Na dnie miseczek wyłożyłam rumiane pieczywo. Zalałam cebulową zupą
a na wierzchu wyłożyłam jajko w koszulce.
Potrawę można też posypać parmezanem, albo innym, ulubionym serem.
Bardzo smacznie, słonecznie polecam.
Buon Appetito :)

czwartek, 1 marca 2012

Chleb z miodem i musztardą

W domu ponownie zapachniało
chlebem. Chrupiąca skórka,
niezwykły aromat i obłędny smak.
500 g mąki pszennej, 2 łyżki
płynnego miodu, 50 g drożdży,
280 ml wody, 2 łyżki musztardy
francuskiej, łyżeczka cukru,
płaska łyżka soli, 2 łyżki oliwy.
Drożdże wymieszałam z cukrem
i łyżką ciepłej wody. Odstawiłam
do wyrośnięcia. Mąkę przesiałam
i umieściłam w dużej misce.
Wlałam oliwę i miód. Dodałam
musztardę, sól i stopniowo wlewając wodę zaczęłam mieszać drewnianą łyżką.
Wlałam zaczyn, chwilę ugniatałam w misce po czym przełożyłam ciasto
na stolnicę. Wyrobiłam porządnie, przełożyłam z powrotem do miski,
odstawiłam do wyrośnięcia. Gdy ciasto podwoiło swoją objętość zagniotłam
je szybko raz jeszcze i przełożyłam do prostokątnej foremki wysmarowanej
masłem. Zostawiłam w ciepłym miejscu, by ciasto ponownie wyrosło.
Piekłam około 40 minut w temperaturze 180°C.
Smacznego :)