W ostatnim czasie zaczęłam
doceniać wartości odżywcze
i smakowe gotowanego mięsa.
Jest delikatne, soczyste,
mięciutkie i zwykle znika
w błyskawicznym tempie.
Kawałek wołowego udźca
ugotowałam do miękkości
z dodatkiem marchewki,
pietruszki, cebuli, selera
i przypraw: ziela angielskiego,
laurowego liścia, jałowca,
pieprzu, soli i jednego goździka.
Wołowinę włożyłam do wrzącej wody. Robię tak zawsze, gdy chcę uzyskać
najlepszą jakość mięsa, a mniej zależy mi na rosole.
Pod wpływem gorącej wody pory zamykają się,
pozostawiając wszystkie soki wewnątrz.
W międzyczasie przygotowałam warzywny gulasz.
Jedną cukinię ze skórą i mały kabaczek pokroiłam w kostkę, zalałam
szklanką białego, półwytrawnego wina. Postawiłam na małym ogniu.
Paprykę zieloną, czerwoną i żółtą oraz dwie cebule także pokroiłam
w kostkę, zasmażyłam na oleju.
Wszystkie składniki połączyłam, gotowałam.
Doprawiłam morską solą, kolorowym pieprzem, szczyptą mielonego kminku
i sokiem z jednej pomarańczy.
Pod koniec gotowania dodałam dwa obrane ze skóry pomidory.
Smacznego :)
na pewno pyszne i zdrowe :) niedługo ugotuję także :))) trawa
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń