Wielokrotnie pisałam,
jak bardzo lubię
wszelkiego rodzaju kluski, pierogi
i inne tego typu dania.
W ubiegłym tygodniu, będąc
w Trójmieście,
rozkoszowaliśmy się golcami.
Tym razem, przygotowałam
kartacze, danie bardzo
podobne do golców,
ale bardziej urozmaicone.
Ziemniaki,
około 1,5 kilograma starłam
na najdrobniejszej tarce,
odcisnęłam nadmiar płynu tak,
że miąższ ziemniaczany
pozostał prawie suchy.
Gdy skrobia opadła na dno naczynia, dodałam ją do ziemniaczanej masy.
Tym razem, ziemniaki, które kupiłam, posiadały niewielką ilość mączki,
dlatego dodałam jedną stołową łyżkę mąki ziemniaczanej, sól, pieprz
i całość dokładnie połączyłam.
Przygotowałam nadzienie. Wołowinę i łopatkę, na bazie której wcześniej
powstała zupa, zmieliłam w malakserze. Wędzony boczek pokrojony w drobną kostkę
stopiłam na patelni, dodałam posiekaną cebulę.
Połączyłam oba składniki.
Farsz doprawiłam zielonym i białym pieprzem utłuczonym w moździerzu,
pęczkiem natki pietruszki, gałką muszkatołową i łyżeczką słodkiej musztardy.
Porcje ziemniaczanej masy nabierałam łyżką, rozpłaszczałam na dłoni,
kładłam na nią solidną porcję farszu i zlepiałam, tworząc kształt cepelina.
Kartacze wrzucałam do wrzącej wody z dodatkiem soli i oleju.
Sos zrobiłam z suszonych grzybów. Kilka sztuk podgrzybków,
moczyłam około pół godziny,
następnie gotowałam je przez kilkanaście minut.
Gdy były miękkie, zmiksowałam je, doprawiłam sokiem z cytryny,
łyżeczką brązowego cukru, solą, pieprzem,
pęczkiem koperku i słodką śmietanką.
Wyszło danie, które smakiem przypominało połączenie golców z pyzami mięsnymi ;)
Polecam smacznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz