Kilka dni temu uczestniczyłam
w przyjemnym i wesołym balu
dla przedszkolaków.
Organizatorzy nie chcąc karmić
dzieci tłustymi frytkami wymyślili,
że podadzą im pieczone ziemniaki.
Cała impreza stylizowana była
na wzór bajki "Flinstonowie".
Urzekły mnie ciekawe potrawy,
wymyślne nazwy, kształty
i ciekawy sposób serwowania dań.
Prezentuję dziś ziemniaki - specjał
żony sympatycznego jaskiniowca.
Kilka w miarę równych ziemniaków wyszorowałam i przez 10 minut
gotowałam w łupinach. Wystudziłam, obrałam ze skóry i nożem w kształcie
litery V przekroiłam na pół. Spryskałam oliwą, posypałam morską solą,
pieprzem i rozmarynem. Upiekłam w piekarniku do miękkości.
Podałam z bukietem surowych warzyw i sosem czosnkowym.
Bardzo smacznie polecam :)
I Yabba - Dabba Do!
Wspaniale się prezentują,mniam :-)
OdpowiedzUsuńHihi, świetne te ziemniaczki, Wilma to ma pomysły, a Ty talent, bo wyglądają mega apetycznie!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie i apetycznie się prezentują.
OdpowiedzUsuńcoś wspaniałego! i założę się, że dzieciaki wtedy chętniej jadły. Moje pewnie pokochają takie ziemniaczki
OdpowiedzUsuńDzieciaki piszczały z radości :)
OdpowiedzUsuńPychotka :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie:) Ziemniaczki wyglądają conajmniej apetycznie:)
OdpowiedzUsuń