piątek, 1 października 2010

Domowy smalec Psotki

Prawdziwy, swojski smalec.
Pachnący domowym ciepłem,
jabłkami, cebulą, majerankiem,
świeżym chlebem i kiszonymi
ogórkami.
Nie robię zbyt często tego przysmaku
jednak kiedy już przygotuję smarowidło,
mamy prawdziwe święto.
Z radością i smakiem celebrujemy
posiłki, rozdając znajomym
i przyjaciołom słoiczki wypełnione
aromatycznym smalczykiem.
Około kilogram słoniny oczyściłam i pokroiłam w drobną kostkę.
Na głębokiej patelni z podwójnym dnem powoli topiłam.
Kawałek świeżego boczku - około 50-60 dag pokroiłam także w drobną kostkę.
Gdy część słoniny wytopiła się, dodałam boczek.
Doprawiłam łyżką morskiej soli i kolorowym pieprzem drobno
utłuczonym w moździerzu. Topiłam dalej na małym ogniu.
Pod koniec smażenia dodałam dwie duże poszatkowane cebule.
Na końcu włożyłam dwa winne, twarde jabłka, starte na największych
oczkach tarki. Patelnię zdjęłam z ognia, odstawiłam do wystygnięcia.
Gliniane naczynia wypełniłam zimnym smalcem,
z wierzchu posypałam suszoną cebulą.
Trzymam w lodówce. Smalczyk jest przepyszny,
smaruję nim świeży chleb na zakwasie, dodaję kiszony ogórek.
Cudnie pachnie, ma doskonałą konsystencję dzięki tartym jabłkom.
Bardzo smacznie, tłusto i troszkę niezdrowo polecam :)

Pogodnego, radosnego weekendu życzę wszystkim, którzy do mnie zaglądają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz