Uwielbiam mięsną galaretę.
Mogłabym przyrządzać ją
kilka razy w tygodniu, by każdego
dnia delektować się jej smakiem.
Do garnka włożyłam kawałek
antrykotu, pręgi i rostbefu.
Zalałam zimną wodą, zagotowałam.
Dodałam dwie marchewki,
pietruszkę, kawałek selera
i jasną część pora. Doprawiłam łyżką
morskiej soli, trzema ziarnami
ziela angielskiego, liściem laurowym
i kilkoma ziarnami pieprzu. Gotowałam na maleńkim ogniu
około 2,5 godziny.
Mięso wyjęłam, oddzieliłam od kości, rozdrobniłam. Marchewkę pokroiłam
ozdobnie w gwiazdki a rosół przecedziłam przez gęste sito i jałową gazę.
Dzięki powolnemu gotowaniu zrobił się jasny, przejrzysty
i nie wymagał klarowania.
Do gorącego wywaru dodałam żelatynę - po 3 łyżeczki na każde pół litra płynu.
Dokładnie wymieszałam. W miseczkach do galaretek ułożyłam mięso.
Włożyłam też konserwowy groszek, gałązki natki i marchewkę.
Zalałam rosołem, odstawiłam do wystygnięcia.
Zimne galarety wstawiłam do lodówki.
Najlepiej smakują polane octem lub sokiem z cytryny.
Smacznie polecam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz