Dawno już
nie miałam okazji
wykazać się
w kuchni,
w gotowaniu.
Od dwóch dni jestem w domu
i z nieukrywaną radością
zabrałam się
za jedno z moich
ulubionych zajęć.
Przygotowałam lody
limonkowo-cytrynowo-
pomarańczowe.
Deser idealny
na upały,
które od dłuższego czasu nam towarzyszą.
Cztery limonki, dwie cytryny i dwie pomarańcze dokładnie wyszorowałam
szczoteczką pod bieżącą wodą, następnie sparzyłam je wrzątkiem.
Obrałam cienko a skórki drobniutko pokroiłam.
Półtorej szklanki cukru zagotowałam z dwiema szklankami wody.
Dodałam posiekane skórki, gotowałam około 7-8 minut na małym ogniu.
Gdy syrop wystygł, dodałam do niego sok wyciśnięty
z obranych wcześniej owoców.
Na parze ubiłam dwa jajka z połową szklanki cukru.
Ubijałam około 20-25 minut, aż powstał gęsty, aksamitny kogel-mogel.
Zdjęłam go z garnka z wrzącą wodą i ubijałam dalej.
Gdy osiągnął temperaturę pokojową, połączyłam go z syropem.
Dwie śmietany kremówki 36% w kubeczkach po 200 g ubijałam
przez 2-3 minuty, następnie dodałam je do masy.
Wszystkie składniki dokładnie wymieszałam łopatką,
dolałam trzy łyżki spirytusu i wstawiłam do zamrażalnika.
Lody co pewien czas (40 minut-godzina) mieszałam.
Po kilkunastu godzinach orzeźwiający deser był gotowy :)
Przed podaniem przygotowałam karmel.
Na teflonowej patelni prażyłam pół szklanki cukru i pół łyżeczki masła.
gdy cukier zrobił się rumiany, dodałam dwie łyżki wody
i łyżkę zielonego, marynowanego pieprzu, który uprzednio delikatnie posiekałam.
Lody nakładałam do pucharków - każdą gałkę ozdabiałam listkami mięty
i szczyptą posiekanych orzechów pistacjowych.
Karmelem z pieprzem polałam deser od góry.
Bardzo smacznie polecam wszystkim łasuchom.
Przygotowanie wymaga nieco czasu, ale naprawdę warto :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz