Mięso gęsi stosuję rzadko.
Jest bardzo dobre, zdrowe
i delikatne.
Ma ciemną barwę, tłustą skórę
i piecze się troszkę dłużej
niż tradycyjny kurczak.
Podwójną gęsią pierś
bez kości dokładnie umyłam.
Skórę nacięłam ukośnie.
Przygotowałam marynatę.
Dwie szklanki czerwonego,
półwytrawnego wina, łyżka
płynnego miodu, trzy ząbki pokrojonego w plastry czosnku
wymieszałam w miseczce. W moździerzu utłukłam: łyżeczkę zielonego pieprzu,
pół łyżeczki nasion kolendry, trzy goździki, cztery ziarna ziela angielskiego
i ćwierć łyżeczki rzymskiego kminu. Przyprawy połączyłam z marynatą.
Dodałam pięć mandarynek ze skórką, marchewkę, pół pietruszki i cebulę -
wszystko pokrojone w dużą kostkę.
Bejcą zalałam mięso, odstawiłam do lodówki na dwie doby.
Po dwóch dniach wyjęłam gęsinę z zalewy, osuszyłam i podsmażyłam
na gorącym tłuszczu z obu stron.
Owinęłam w folię aluminiową, podlałam odrobiną soku z zalewy,
upiekłam do miękkości.
Marynatę przelałam do małego
garnuszka, dolałam szklankę
rosołu wołowego, gotowałam
około 30 minut.
Następnie przecedziłam
przez gęste sito i gazę.
Sos zredukował się nieco.
Zagęściłam go mączką
ziemniaczaną, doprawiłam solą.
Ugotowałam ryż.
Pieczona gęś nabrała bardzo
ciemnego koloru.
Zapewne z powodu czerwonego
wina, w którym się marynowała.
W połączeniu z ryżem, świeżymi mandarynkami i bardzo pikantnym,
koszerno - winnym sosem komponowała się wyśmienicie.
Smacznie polecam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz