wtorek, 31 sierpnia 2010

Puszyste knedelki

Proponuję dziś niespotykanie
łatwe i szybkie danie.
Prostszego można chyba
szukać ze świeczką.
Knedelki są bardzo
pyszne, można serwować je
z rozmaitymi dodatkami,
na różne sposoby.
Dwie kostki tłustego twarogu
połączyłam z dwoma
lekko rozbitymi jajkami,
niepełną szklanką kaszy manny,
czubatą łyżką serka Mascarpone,
łyżką mąki pszennej, dwiema łyżkami cukru
i opakowaniem cukru waniliowego.
Połączyłam dokładnie wszystkie składniki i odstawiłam do lodówki
na około dwie godziny. Po tym czasie formowałam okrągłe kulki
i gotowałam je we wrzącej, lekko osolonej wodzie z dodatkiem łyżeczki oleju.
Na patelni rozpuściłam dwie łyżki klarowanego masła,
dodałam brązowy cukier, szczyptę kardamonu i łyżeczkę cynamonu.
Polałam gorące knedelki. Talerz skropiłam sokiem malinowym.
Te smakołyki można polać dowolnym, słodkim sosem.
Proponuję sos orzechowy, czekoladowy, z suszonych lub świeżych owoców
bądź bułkę tartą uprażoną w roztopionym maśle.
Pasuje tu także gęsta śmietana z cukrem i cynamonem.
Ma ktoś jakieś inne pomysły?
Wszelka inwencja twórcza dozwolona :)

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Babeczki z marcepanem

Kilka dni temu piekłam
pyszne kruche babeczki
z owocami
.
Część ciasta trzymałam
w lodówce w szczelnie
zamkniętym pojemniku.
Wykorzystałam je dziś.
Łakoć został przygotowany
w błyskawicznym tempie
i tuż po obiedzie,
mogliśmy delektować się
ciepłymi babeczkami
z rozpływającym się w ustach nadzieniem.
Przypominam składniki na kruche ciasto: 35 dag mąki, 20 dag masła,
jedno duże jajko, pół szklanki cukru, dwie łyżki śmietany 18%,
dwie łyżki cukru pudru, łyżeczka proszku do pieczenia.

Chłodnym ciastem wykleiłam foremki do babeczek.
Przygotowałam masę: 20 dag gotowego marcepana starłam na tarce,
połączyłam z kubeczkiem 20 dag serka Mascarpone.
Powstałą masą napełniłam babeczki, posypałam obficie
płatkami migdałów.
Piekłam w piekarniku przez 15 minut w temperaturze 170°C.
Po upieczeniu przełożyłam do papierowych foremek
i niektóre udekorowałam wisienką koktajlową.

Mielone kotlety z żurawiną i sosem kurkowym

Kurki są wyśmienite.
Uwielbiam te grzyby.
Nie lubię ich tylko czyścić,
gdyż to nużące zajęcie
pochłania mnóstwo czasu.
Poświęciłam się jednak -
czego się nie robi dla
smakowitego efektu ;)
Oczyszczone kurki wymyłam
w wodzie z octem
i sparzyłam wrzątkiem.
Następnie zasmażyłam na patelni
na klarowanym maśle.
Posypałam solą i pieprzem, skropiłam sokiem z cytryny.
W niecałej szklance tłustego mleka rozpuściłam
płaską łyżeczkę mąki ziemniaczanej i wlałam do grzybów.
Gdy sos zawrzał zdjęłam z ognia i wbiłam jedno żółtko.
Energicznie wymieszałam.
Do mielonego mięsa wołowo-wieprzowego
wbiłam dwa jajka, dodałam łyżeczkę musztardy sarepskiej,
łyżkę świeżo startego imbiru, dwie łyżki octu balsamicznego,
sól, pieprz, łyżkę kaszy manny i dwie łyżki
namoczonej w spirytusie suszonej żurawiny.
Uformowałam kotlety, obtoczyłam je w mące krupczatce,
usmażyłam z obu stron na rumiany kolor.
Ziemniaki obrałam, gotowałam w całości przez 10 minut.
Półtwarde pokroiłam na połowy, obtoczyłam w oliwie
wymieszanej z rozmarynem i solą, upiekłam w piekarniku.
Danie podałam z surówkami z marchewki i cykorii.
O tym, jak sporządzić surówki można przeczytać tutaj.
:)

niedziela, 29 sierpnia 2010

Letnia zupa jarzynowa

Pięć skrzydełek kurczaka
ugotowałam z marchewką,
pietruszką, kawałkiem selera
i przyprawami: zielem angielskim,
czarnym pieprzem, liściem
laurowym i solą.
Gdy mięso było miękkie
przecedziłam wywar
a warzywa pokroiłam
dekoracyjnie za pomocą
specjalnej foremki.
W drugim garnuszku
podsmażyłam na oliwie
dwa ziemniaki pokrojone w kostkę,
trzy gałązki selera naciowego i drobno posiekaną cebulę.
Wlałam rosół i dodałam gotowane warzywa.
Na patelni podsmażyłam kilka pieczarek z pokrojonym
w kostkę wędzonym boczkiem.
Zawartość patelni dodałam do zupy.
Gotowałam kilka minut. Na samym końcu dodałam kilka
brokułowych różyczek i dwa pokrojone w kostkę pomidory.
Zupę doprawiłam sokiem z połowy pomarańczy, białym pieprzem,
bazylią i oregano.
Podałam z dużą ilością natki pietruszki.

sobota, 28 sierpnia 2010

Szaszłyki mięsne

Letni sezon nieuchronnie
zbliża się do końca.
Chcąc uczcić ostatni
weekend sierpnia,
wybraliśmy się
do Grodu Neptuna,
by wspólnie z Mamą
spędzić czas na słodkim
lenistwie, pogawędkach
i biesiadowaniu.
Z tej okazji, jeszcze w domu
przygotowałam kolorowe szaszłyki.
Kawałek łopatki pokroiłam
w kwadratowe cząstki.
Przygotowałam marynatę: pięć łyżek oliwy,
dwie łyżki płynnego miodu, sok z cytryny, łyżka sosu sojowego,

dwie łyżki octu balsamicznego, dwa zmiażdżone ząbki czosnku,
łyżka świeżo startego imbiru, łyżka spirytusu, łyżka czerwonej, słodkiej papryki, sól.
Wszystkie składniki dokładnie wymieszałam, zalałam mięso
i odstawiłam na kilka godzin do lodówki.
Paprykę żółtą i zieloną pokroiłam w kostkę.
Cebulę przekroiłam na cztery części i rozdzieliłam warstwy.
Świeży boczek pokroiłam w cienkie paseczki a następnie w kwadraty.
Na małe patyczki do szaszłyków nabijałam składniki
w dowolnej, wymyślonej przez siebie kolejności.

Niebawem zaczynamy świętowanie :)
Patelnia nagrzewa się, zielenina kusi barwami i wonią,
mięso niecierpliwie czeka na wielkie smażenie,
wino odpoczywa przed rozlaniem.
A my, w radosnych humorach cieszymy się swoją obecnością :)
Dobrego dnia życzę wszystkim odwiedzającym mój blog.
:)

Zupa serowa

Smakiem tej zupy
zachwycił mnie mój
siostrzeniec, który
kilka dni temu przygotował ją
dla gości, z okazji
urodzin swojej mamy.
Wykorzystałam pomysł
i zrobiłam podobną zupę
według własnej koncepcji.
Ugotowałam rosół
z pręgi wołowej i rostbefu.
Mocny, aromatyczny wywar
przecedziłam, wzięłam z niego litr płynu.
Dodałam dwie duże łyżki serka topionego, który zrobiłam kilka dni temu
i cztery rożki topionego serka śmietankowego.
Podgrzewałam na małym ogniu, stale mieszając.
Gdy sery rozpuściły się, przyprawiłam świeżo startą gałką muszkatołową,
łyżeczką soku z cytryny, białym pieprzem i odrobiną soli.
Pierogi mam zawsze w zamrażalniku. Kilka sztuk ugotowałam
a następnie podsmażyłam na patelni na złoty kolor.
Gorącą zupę podałam z pierogami i natką pietruszki.
Dla mnie rewelacja :)

czwartek, 26 sierpnia 2010

Smażona ryba z bukietem surówek

Za każdym razem gdy
trzymam w dłoniach
świeżą rybę, cieszę się,
że mieszkam nad morzem.
Kupiłam dziś flądry.
Nie były wielkie,
ale na tyle duże, że
jedna sztuka w zupełności
zaspokoiła apetyt
dorosłego człowieka.
Ryby wypatroszyłam,
oskrobałam, umyłam.
Skropiłam sokiem z cytryny,
posypałam solą i białym pieprzem. Wstawiłam do lodówki na dwie godziny.
Podczas gdy ryba nabierała smaku, przygotowałam trzy surówki.
Surówka z pora: białą część pora przekroiłam wzdłuż, opłukałam
i pokroiłam w cienkie krążki. Na sitku przelałam wrzątkiem.
Posiekałam grubo garść migdałów, dodałam do pora.
Surówkę doprawiłam solą, odrobiną miałkiego cukru, sokiem z cytryny,
wymieszałam z dwiema łyżkami majonezu i łyżką śmietany.
Surówka z marchewki: trzy marchewki starłam na tarce o dużych oczkach,
dodałam łyżkę chrzanu, trochę soku z cytryny, sól, cukier do smaku.
Wymieszałam ze śmietaną 22%.
Surówka z cykorii: liście dużej cykorii rozdzieliłam, zamoczyłam je
w wodzie z cukrem na godzinę. Następnie osuszyłam, pokroiłam
cienkie paski. Twarde, winne jabłko pokroiłam w kostkę razem ze skórką.
Dodałam do cykorii. Doprawiłam solą, cytrynowym pieprzem,
łyżeczką soku z cytryny.
Wymieszałam z łyżką śmietany 22% i trzema łyżkami oliwy.
Na patelni rozgrzałam olej i klarowane masło.
Flądrę obtoczyłam w mące krupczatce, usmażyłam w głębokim tłuszczu.
Bardzo smacznie polecam.
Ahoj! :)

Jabłkowo-ryżowy "hot dog"

Posiłek dla miłośników
słodkich obiadów.
Niby typowe, a jednak
zawiera delikatną,
odmienną nutę niż
zwykły "ryż z jabłkami".
Ryż ugotowałam na sypko,
trzymałam w ciepłym
miejscu do momentu
podania.
Rodzynki zalałam rumem.
Dwa jabłka, gruszkę i morelę
pokroiłam w kostkę.
Smażyłam krótko w garnuszku
doprawiając cukrem waniliowym,
sokiem z limonki, świeżo startym imbirem i cynamonem. Dodałam odsączone rodzynki.
Podałam na ciepło z gęstą, kwaśną śmietaną 18%.
Smacznego :)

wtorek, 24 sierpnia 2010

Leczo

Dzisiejsze zakupy na miejskim
bazarze zaowocowały
zdrowym obiadem,
moją osobistą satysfakcją
i pełną lodówką świeżych warzyw :D
Nie mogłam oprzeć się
straganom z barwną papryką,
zieloną cukinią, złocistą cebulą
i wonnymi przyprawami.
Kupiłam dwie siatki smakowitości
i zadowolona wróciłam do domu :)
Paprykę czerwoną, zieloną,
pomarańczową i żółtą
pokroiłam w kostkę i po kolei zasmażyłam na patelni,
na klarowanym maśle. Przełożyłam do garnka.
Dwie cukinie przekroiłam wzdłuż na pół a następnie pokroiłam w półksiężyce.
Podsmażyłam na tej samej patelni i dodałam do papryki.
Na końcu przyszła kolej na świeży boczek pokrojony w cienkie paseczki.
Zasmażyłam go na patelni z dwiema poszatkowanymi grubo cebulami.
Połączyłam z warzywami.
Wlałam szklankę wody, doprawiłam cielęcą kostką rosołową,
łyżką czerwonej papryki w proszku,
dwoma ząbkami czosnku i szczyptą pepperoni.
Dusiłam około 40 minut na bardzo małym ogniu.
Dwa pomidory sparzyłam, obrałam ze skórki, pokroiłam w kostkę
i dodałam do potrawy. Gotowałam jeszcze kilka minut.
Podałam ze świeżym pieczywem.
Myślę, że doskonale pasowałby tu także ryż.
Smacznego :)

Serek topiony z kminkiem

Uwielbiam własnoręcznie
przygotowany topiony serek.
Jest kremowy,
aksamitny i znika
równie szybko, jak powstaje.
Co prawda czas
oczekiwania na niego
jest dosyć długi,
ale sam proces smażenia
trwa kilka minut.
Jest doskonały na ciepło i na zimno.
Gorący ser można podać jako founde - niezapomniane wrażenie
na gościach, gwarantowane :)
Dwie kostki półtłustego twarogu posypałam łyżeczką sody oczyszczonej,
pokruszyłam i włożyłam do miski.
Przykryłam ściereczką i odstawiłam na około dwa tygodnie.
Było ciepło, ser miał dobre warunki i po 10-12 dniach zgliwiał.
Poczekałam jeszcze dwa dni. Chciałam mieć pewność, że będzie taki, jak chcę.
W garnku roztopiłam trzy łyżki masła, dodałam ser.
Smażyłam go cały czas mieszając.
Wszystkie grudki rozbiły się i utworzyły aksamitną masę.
Posoliłam, dodałam kminek i świeżo startą gałkę muszkatołową.
Zdjęłam z ognia, wbiłam jedno żółtko. Energicznie wymieszałam.
Przelałam do małych, szklanych miseczek.
Kiedy wystygnie, wstawię go do lodówki.
:)

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Kruche babeczki z owocami

Słodycz malin i jagód,
aksamitny krem i krucha babeczka.
Rozkosz w sam raz
na deszczowe popołudnie.
Przygotowanie łakoci
jest banalnie proste.
Ciasto można zagnieść
dzień lub dwa wcześniej
i przechowywać w lodówce.
35 dag mąki, 20 dag masła,
jedno duże jajko, pół szklanki cukru,
dwie łyżki śmietany 18%,
dwie łyżki cukru pudru,
łyżeczka proszku do pieczenia.

Masło posiekałam z mąką, cukrem, cukrem pudrem i proszkiem do pieczenia.
Dodałam jajko oraz śmietanę, zagniotłam kruche ciasto.
Włożyłam je do woreczka foliowego, schowałam do lodówki.
Foremki do babeczek wykleiłam cienko ciastem.
Piekłam w piekarniku rozgrzanym do temperatury 165% przez 10 minut.
Kiedy babeczki ostygły wyjęłam je z foremek,
każdą napełniłam serkiem Mascarpone i przybrałam owocami.
Polecam z herbatą zieloną, czerwoną lub czarną o cytrynowym aromacie.

Sztuka mięsa w jabłkowym aromacie

W ostatnim czasie mam
nieprzepartą ochotę
na jabłka.
Pochłaniam je z rozkoszą
po kilka sztuk dziennie.
Owoce te wykorzystałam
do marynaty, a potem
do przyrządzenia mięsa.
Karkówkę pokroiłam
na centymetrowe plastry.
Skropiłam obficie
sokiem z cytryny, doprawiłam
pieprzem i majerankiem.
Trzy jabłka starłam
na tarce o dużych oczkach - marynowałam w nich kotlety.
Po około dwóch godzinach przełożyłam do garnka,
dolałam kieliszek czerwonego wina, kostkę rosołu cielęcego i garść rodzynek.
Dusiłam na małym ogniu do miękkości.
Karkówkę podałam z gałkami ziemniaczanego piure
i prostą surówką.
Trzy korniszony pokroiłam w kostkę, dwa pomidory sparzyłam,
obrałam ze skórki, pokroiłam także w kostkę.
Cebulę drobno posiekałam. Wkroiłam nieco koperku,
doprawiłam pieprzem i oliwą.
Polecam :)

piątek, 20 sierpnia 2010

Pasta z wędzonych ryb

Jedną wędzoną makrelę
i jedną wędzoną flądrę
oczyściłam, wyjmując ości.
Doprawiłam grubo
zmielonym pieprzem,
sokiem z cytryny,
i czerwoną papryką.
Połączyłam z paprykowym
serkiem Camembert.
Czerwoną cebulę, ząbek
czosnku i pęczek pietruszki
drobno posiekałam,
dodałam do masy.
Odstawiłam do lodówki na kilka godzin.
Cytryny umyłam, sparzyłam, przecięłam na pół i wydrążyłam środki.
Wypełniłam pastą rybną.
Z wierzchu posmarowałam majonezem, ozdobiłam cytryną,
pietruszką, ogórkiem, malinami i jagodami.
Przekąska doskonała do pieczywa, ciepłych tostów, krakersów.

czwartek, 19 sierpnia 2010

Rumiane danie

Gotowane ziemniaki
przecisnęłam przez praskę.
Dodałam trochę mąki
ziemniaczanej,
uformowałam okrągłe kluseczki,
i w każdej z nich,
zrobiłam dziurkę.
Białą kiełbasę
moczyłam w czerwonym,
wytrawnym winie.
Po godzinie ugotowałam
ją w tym winie,
dodając ziarna kolorowego
pieprzu.
Następnie nakroiłam ukośnie kiełbasę i podsmażyłam na klarowanym maśle.
Kluseczki usmażyłam na oleju na złoty kolor.
Na listku cykorii podałam tarty chrzan.
Cząstki grapefruita ożywiły smak i wygląd dania.
Szybko, prosto, bez większego wysiłku.
Obiad idealny dla zapracowanych lub zmęczonych ;)

Wafelki orzechowo-kokosowe

Smaczny deser do popołudniowej
kawki lub herbaty.
Składniki, które są potrzebne
do sporządzenia smakołyku
to:
Masa orzechowa: 20 dag orzechów włoskich i ziemnych solonych, 2 szklanki mleka, 25 dag cukru, 4 łyżeczki cukru waniliowego, 15 dag masła.
Masa kokosowa: pojemnik 20 dag śmietanki 36%, 4 łyżki cukru pudru, 15 dag wiórków kokosowych.
Ponadto: dwa suche wafle andruty
i paczka krakersów.

Orzechy drobno zmieliłam. Mleko z cukrem i cukrem waniliowym
gotowałam na bardzo małym ogniu, często mieszając.
Gdy powstała gęsta, karmelowa masa, zdjęłam z ognia, przestudziłam.
W misce utarłam masło. Stale ucierając dodawałam
po łyżce zgęstniałego mleka.
Pod koniec ucierania wsypałam orzechy.
Masę rozsmarowałam na waflu, przykryłam drugim waflem,
wstawiłam do lodówki i obciążyłam deseczką.

Po 3-4 godzinach
przygotowałam masę kokosową.
Śmietankę ubiłam
z cukrem pudrem,
dodałam wiórki kokosowe,
całość dokładnie utarłam.
Połowę masy kokosowej
rozsmarowałam na górnym
waflu, obłożyłam krakersami
i pozostałą częścią masy
posmarowałam krakersy.
Deser posypałam gorzkim
kakao i wiórkami kokosowymi.
Ponownie wstawiłam do lodówki na kilka godzin.
Następnego dnia pokroiłam w podłużne kawałki.
Wafelki doskonale komponują się z czarną, gorzką herbatą.
Smacznego :)

środa, 18 sierpnia 2010

Smażona Tilapia z dodatkami

Filety Tilapii odmroziłam,
umyłam, skropiłam
sokiem z cytryny. Doprawiłam
solą, białym pieprzem
i majerankiem.
Odstawiłam do lodówki.
Trzy ogórki gruntowe
obrałam ze skóry,
pokroiłam w cienkie plastry,
posoliłam. Po godzinie
odcisnęłam wodę.
Kubek śmietany 12%
połączyłam z pokrojoną w kosteczkę
papryką czerwoną, zieloną i żółtą,
małą czerwoną cebulą, trzema łyżkami posiekanych migdałów.
Dodałam też łyżkę soku z cytryny, pieprz i sól do smaku
oraz pół łyżeczki miałkiego cukru.

Mizerię wymieszałam z sosem, schłodziłam.
Koktajlowe pomidorki sparzyłam
i obrałam ze skórki.
Połączyłam z pęczkiem
koperku i listkami bazylii.
Kilka małych równych
ziemniaków ugotowałam.
Kiedy były miękkie
skropiłam oliwą a następnie
wymieszałam z pomidorami
i zieleniną.
Rybę obtoczyłam
w roztrzepanym jajku i w mące krupczatce.
Usmażyłam na klarowanym maśle.
Efekt specjalny stanowiła świeża brzoskwinia wypełniona serkiem
typu Camembert z ananasem i orzechami,
z jagodowym wianuszkiem.

wtorek, 17 sierpnia 2010

Caprese Psotki

Jędrna, aksamitna Mozarella,
pachnące pomidory
i kilka równie pysznych dodatków.
Tak niewiele trzeba
a powstanie znakomita
przystawka, albo też,
samodzielne danie
dla osób, które
preferują wykwintne,
lekkie i niecodzienne dania.
Dwie kule Mozarelli
pokroiłam w plastry.
Dwa pomidory sparzyłam,
obrałam ze skórki
i również pokroiłam w plastry takiej samej grubości jak ser.
Ułożyłam na talerzu tworząc wianek.
Środek wypełniłam suszonymi pomidorami zalanymi oliwą.
Caprese ozdobiłam oliwkami nadziewanymi migdałami
oraz listkami radicchio (czerwonej cykorii).
Doprawiłam grubo zmielonym czarnym pieprzem
i zielonym pieprzem marynowanym.
Całość skropiłam oliwą.
Schłodziłam w lodówce i podałam z kromkami świeżego, białego pieczywa.
Polecam :)

Owocowe szaszłyki w czekoladzie

Zapraszam
lubiących łakocie,
na pyszny deser.
Jest niezwykle prosty
w przygotowaniu.
Zapewniam, że
zadowoli najbardziej
wymagających smakoszy.
Dużą czekoladę Milka
rozpuściłam w kąpieli wodnej.
Czynność ta polega na tym, że
na dnie garnka gotuje się wodę,
do miski wkłada się połamaną czekoladę
i umieszcza się ją na garnku. Gorąca para spowoduje, że czekolada
rozpuści się w krótkim czasie.
Brzoskwinie, banany, pomarańczę i kiwi pokroiłam na kawałki
średniej wielkości. Nadziałam na patyczki do szaszłyków.
Silikonowym pędzelkiem rozsmarowałam czekoladę na owocach,
posypałam kolorowym konfetti i wstawiłam do lodówki.
Po około dwóch godzinach deser był gotowy do spożycia.
Owocowe szaszłyki można też zamrozić w zamrażalniku,
powstaną wtedy specyficzne, pyszne lody.

Kokosowe krewetki

Krewetki królewskie
nadal królują w mojej kuchni.
Standardowo kilkanaście
sztuk, rozmrażałam
na górnej półce lodówki.
Następnie umyłam je
dokładnie i zalałam
kokosowym mleczkiem
deserowym.
Ma ono słodkawy posmak
i pływa w nim mnóstwo
kokosowych cząstek.
Po tej przyjemnej kąpieli,
obtoczyłam każdą krewetkę w mieszance wiórków kokosowych - 7 łyżek
i mączki kukurydzianej - 2 łyżki.
Smażyłam na rozgrzanym klarowanym maśle
przez niecałą minutę z każdej strony.
Najsmaczniejsze są gorące, z chrupiącą, pachnącą skórką
i delikatnym mięsem.
Takie krewetki lubię zagryzać plasterkami cytryny i limonki.
Doskonale komponują się też z uprażonymi na patelni orzechami nerkowca.
Buon Appetito :)

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Mandak - czyli babka ziemniaczana

Mandak to urocze,
proste a jednocześnie
wykwintne danie.
To jeden z mych
ulubionych smaków
dzieciństwa.
Babkę ziemniaczaną
często robiła
moja Babcia,
która mieszkała
w Sztutowie.
Cały dom wypełniony był
zapachem tartych ziemniaków,
dopiero co wykopanych
z ogródka, smażonym boczkiem i świeżymi jajkami z wielkimi,
pomarańczowymi wręcz żółtkami.
Mama również robiła dla nas ten przysmak.
Pamiętam, że zawsze wszyscy zajadali się ze smakiem.
To były najbardziej beztroskie chwile, kiedy z niecierpliwością
oczekiwaliśmy na gorące danie z chrupiącą skórką.
Zwykle porcje polewane były sosem grzybowym,
albo smażoną cebulką z boczkiem - tak zwaną okrasą,
lub też sosem beszamelowym.
Składniki na Mandak są następujące:
kilogram ziemniaków surowych, 5 średnich ziemniaków ugotowanych, 30 dag pachwiny, 30-40 dag surowego boczku, 2-3 duże cebule, sól, czarny pieprz, majeranek, oliwa.
Pięć ziemniaków ugotowałam i przecisnęłam przez praskę.
Boczek i pachwinę umyłam, osuszyłam i pokroiłam w drobną kostkę.
Następnie smażyłam na patelni na małym ogniu.
Gdy większość tłuszczu wytopiła się z mięsa,
dodałam posiekane cebule i smażyłam dalej,
do uzyskania złocistego koloru zarówno boczku i pachwiny jak i cebuli.
Ziemniaki obrałam, umyłam starłam na najmniejszych oczkach tarki.
Do utartych ziemniaków dodałam przeciśnięte przez praskę
gotowane ziemniaki, wystudzone mięso z cebulą razem z tłuszczem,
4 jajka, 8 łyżek kaszy manny, 5 łyżek oliwy, sól pieprz i majeranek.
Foremkę "do babki" natłuściłam masłem, wysypałam kaszą manną
i wlałam ciasto. Polałam oliwą i wstawiłam do zimnego piekarnika.
Piekłam około 1,5 godziny w temperaturze 180°C.
Naczynia żaroodporne trzeba wstawiać do zimnego piekarnika,
żeby powoli się nagrzewały.
Jeśli taką formę wstawimy do piekarnika o wysokiej temperaturze,
naczynie pęknie - wiem to z własnego doświadczenia.
Babka przed pieczeniem wyglądała tak:

Podczas gdy Mandak
rumienił się w piekarniku,
przygotowałam sos.
Kilka sztuk
boczniakowych kapeluszy
umyłam i pokroiłam
w cienkie paseczki
a te z kolei w małe słupki.
Podsmażyłam na patelni,
posoliłam,
doprawiłam sosem grzybowym
i pieprzem.
Kiedy lekko się zrumieniły wlałam oliwę, odrobinę białego wina
i dusiłam kilka minut. Na końcu wlałam gęstą śmietankę 18%.
Wyłączyłam gaz i przykryłam, by na powierzchni sosu nie zrobił się kożuch.

Dla osób, które nie spożywają mięsa, proponuję do ziemniaczanego ciasta
dodać podsmażone grzyby, więcej cebuli, startą marchewkę,
cukinię lub inne warzywa.
Mandak można odgrzewać, a raczej odsmażać.
Można też zamrozić porcje i w każdej awaryjnej chwili,
wielkiego głodu czy niespodziewanych gości wyjąć z zamrażalnika,
chwilę poczekać, przygotować sos, wrzucić na patelnię
i pyszne, zaskakujące danie gotowe :)

czwartek, 12 sierpnia 2010

Wykwintna przystawka

Zwykle dobieram
wino do potraw,
które przyrządzam.
Tym razem
stanęłam przed
nieco innym wyzwaniem.
Polegało ono
na dopasowaniu
dania do wina ;)
Wiem jak dojrzewa to wino,
w jakich warunkach
i z jakimi dodatkami.
Jest specyficzne, wyjątkowe.
Nie ma go w sprzedaży,
tym bardziej cieszyłam się i starałam, by wszystko idealnie współgrało.
Kupiłam królewskie krewetki głęboko mrożone.
Rozmrażałam powoli na górnej półce lodówki.
Oczyściłam je i umyłam.
Następnie włożyłam do wina i moczyłam przez godzinę.
W międzyczasie przygotowałam sos.
Chrzan, przecier pomidorowy, dwie łyżki oliwy, sok z połowy limonki,
odrobina soli,
jedna świeża papryczka pepperoni, kawałeczek startego imbiru,
sól do smaku, dwa ząbki czosnku, dwie łyżki serka mascarpone.
Wszystkie składniki zmiksowałam na gładką masę.
Miseczki wyłożyłam sałatą, każdą wypełniłam kilkoma łyżkami sosu
a na brzegach naczynia ułożyłam krewetki.
Przed podaniem schłodziłam.
Krewetki moczy się w sosie a następnie ze smakiem zjada,
przegryzając czosnkowymi grzankami i popijając doskonałym winem.
Buon Appetito :)

środa, 11 sierpnia 2010

Pizza

Ciasto do pizzy zawsze
przygotowuję sama.
Tym razem
zrobiłam ciasto
drożdżowe gniecione.
400 g mąki,
pół kostki drożdży,
półtorej łyżeczki soli,
łyżka cukru,
100 g masła,
150 ml letniego mleka,
2 łyżki oliwy.
Mąkę przesiałam na stolnicę,
zrobiłam w niej dołek.
Wlałam drożdże rozpuszczone w cukrze, dodałam sól i masło.
Zagniotłam ciasto. Dolałam mleko i oliwę, wyrobiłam na gładką masę.
Ciasto zawinęłam w folię, odstawiłam do lodówki na dwie godziny.
Przygotowałam pozostałe składniki.
Pieczarki pokroiłam w cienkie plasterki, odparowałam z wody na patelni.
Dodałam posiekaną cebulę i oliwę, chwilę smażyłam.
Na tej samej patelni podsmażyłam paprykę czerwoną, żółtą i zieloną
pokrojoną w cienkie paski.
Po papryce przyszła kolej na cienkie plasterki boczku.
Smażyłam go aż się zrumienił.
Ciasto wyjęłam z lodówki, dłońmi uformowałam okrągłe placki.
Blachę do pizzy wyłożyłam papierem do pieczenia,
ułożyłam krążki ciasta, ponakłuwałam je widelcem.
Wstawiłam do nagrzanego piekarnika na kilka minut,
żeby się podpiekły.
Spody posmarowałam przecierem pomidorowym z bazylią,
wyłożyłam cienką warstwę startego sera, pieczarki z cebulą,
paprykę i boczek.
Pomidory sparzyłam, obrałam ze skóry, wyjęłam gniazda nasienne
i sam miąższ ułożyłam na górze składników.
Całość doprawiłam świeżą bazylią, oregano i papryczką pepperoni.
Posypałam serem, zapiekłam.
Pyszne święto :)

Drożdżówki z malinami i różą

Doskonałe, pachnące,
delikatne, mięciutkie.
Z każdym kęsem
wzrasta apetyt na więcej...
Przepis znalazłam
w jakiejś kulinarnej
gazecie, która ma
ponad dziesięć lat.
Zmodyfikowałam go nieco
i upiekłam te właśnie
drożdżówki.
Są genialne.
Połowę zjedliśmy,
zanim zdążyły porządnie wystygnąć.
Jak powstały? Choć przepis może wydawać się skomplikowany,
są bardzo proste w przygotowaniu.
Z podanych składników, wyszło mi ponad 30 drożdżówek
średniej wielkości (10 - 12 centymetrów długości).
0,7-0,8 kg mąki tortowej, pół kostki drożdży, jedno jajko, jedno żółtko,
10 łyżek cukru, szczypta soli, 1,5 szklanki mleka, 3 łyżki spirytusu,
4 łyżki roztopionego masła, jedno roztrzepane jajko do posmarowania.
Drożdże, trzy łyżki cukru i trzy łyżki mąki, połączyłam z lekko podgrzanym
mlekiem. (Mleko nie może być gorące, gdyż zabije kultury bakterii,
które znajdują się w drożdżach i ciasto nie wyrośnie).
Wymieszałam, odstawiłam do wyrośnięcia.
Gdy zaczyn zwielokrotnił swoją objętość, dodałam mąkę,
resztę cukru, jajko z żółtkiem lekko roztrzepane, masło, sól,
spirytus. Początkowo ubijałam ciasto tłuczkiem do ziemniaków.
Kiedy zaczęło odstawać od miski i od tłuczka,
przełożyłam na stolnicę i wyrabiałam dalej.
Było zbyt luźne więc dosypałam troszkę mąki.
Ponownie odstawiłam do wyrośnięcia.
Elastyczne ciasto wałkowałam.
Za pomocą obręczy do pierogów wykrawałam krążki.
Na niektóre nakładałam powidła z malin, na inne z róży.
Zlepiałam jak pierożki.
Kilkanaście minut odpoczywały na blaszce, przed włożeniem do pieca.
Urosły jeszcze troszkę, przybierając podłużny kształt.
Drożdżówki piekłam około 20-25 minut w temperaturze 180°C.
Gdy lekko przestygły, smarowałam je lukrem z cukru pudru i mleka
a następnie, płynny jeszcze lukier dekorowałam kandyzowanymi owocami.

wtorek, 10 sierpnia 2010

Tortellini w aksamitnym sosie

Zastanawiałam się,
w jaki sposób
wykorzystać
mięso, które gotowało się
w niedzielnym rosole.
Wołowinka, skrzydełka,
karkówka.
Same dobroci.
Wszystko zmieliłam,
dodałam drobno posiekaną
i zasmażoną cebulę,
czarny pieprz, majeranek
i sól do smaku.
Z mąki, jajka i ciepłej wody zagniotłam elastyczne ciasto.
Rozwałkowałam je, foremką wykrawałam krążki.
Nakładałam farsz na każdą porcję, zlepiałam na pół a następnie
łączyłam końce, by powstało "uszko".
Podczas gdy tortellini leżakowały pod ściereczką, przygotowałam sos.
Kilkanaście suszonych grzybów wymoczyłam i ugotowałam w wodzie,
w której się moczyły. Przecedziłam.
Grzybowy wywar połączyłam z dwiema wazowymi łyżkami rosołu.
Dolałam kieliszek czerwonego, wytrawnego wina, sok z połowy pomarańczy,
trzy łyżki konfitury z wiśni i łyżkę sosu grzybowego.
Gotowałam, aż część sosu odparowała.
Na koniec wlałam około 200 ml mleczka kokosowego
i zagęściłam łyżeczką mączki ziemniaczanej.
Pierożki wrzucałam do wrzącej, osolonej wody.
Po ugotowaniu polałam je grzybowo-kokosowym sosem.
Surówka z marchewki uzupełniła danie.
Utarłam ją na największych oczkach tarki. Doprawiłam śmietaną 18%,
chrzanem, solą, sokiem z limonki i łyżeczką miodu.

Panierowana wątróbka w owocowym sosie

Drobiową wątróbkę
oczyściłam z błon,
umyłam i zalałam
czerwonym, wytrawnym
winem.
W takiej kąpieli
spędziła kilka godzin.
W tym czasie
ugotowałam ziemniaki.
Odcedziłam, osuszyłam,
przecisnęłam przez praskę.
Dodałam troszkę
mąki ziemniaczanej,
(na cztery części ziemniaków, jedną część mąki)
uformowałam okrągłe kluski.
Śliwki węgierki i mirabelki przekroiłam wzdłuż na pół, wyjęłam pestki.
Podobnie postąpiłam z morelami i winogronami.
Owoce krótko smażyłam na klarowanym maśle,
dodałam dwie łyżki brązowego cukru, garść rodzynek
i odrobinę trawy cytrynowej.
Wlałam pół szklanki czerwonego wina, dusiłam kilka minut.
Wątróbkę odsączyłam. Obtaczałam w mące, rozmąconym jajku
i w bułce tartej wymieszanej z płatkami owsianymi.
Usmażyłam na rozgrzanym oleju.
Kluseczki ugotowałam we wrzącej, osolonej wodzie,
polałam sosem owocowym.

Gołąbki

Bardzo rzadko robię
gołąbki.
Wymagają sporego
nakładu pracy,
są czasochłonne.
Jednak rozkosz
z ich spożywania
rekompensuje
wcześniejsze
zaangażowanie
i nużący trud zawijania
mięsa w sparzone liście.
Na początku ugotowałam dwa woreczki ryżu.
Do około 700 g mięsa mielonego wołowo-wieprzowego dodałam
trzy jajka, doprawiłam solą, pieprzem i majerankiem.
Wymieszałam dokładnie i połączyłam z ryżem.
Z kapusty usunęłam wierzchnie liście, wycięłam głąb.
Główkę włożyłam do garnka z wrzącą wodą.
Po kolei wyjmowałam zaparzone liście.
Delikatnie odkładałam je do ostygnięcia, uważając, by nie rozerwały się.
Z każdego liścia wykrawałam stwardniałą część od strony głąba,
po czym nakładałam porcję mięsa i zwijałam jak krokiety.
Dużą, głęboką patelnię wyłożyłam liśćmi kapusty.
Ułożyłam ciasno gołąbki, zalałam wołowym rosołem
i dusiłam na wolnym ogniu około 40 minut.
Pod koniec gotowania z wywaru, w którym dusiły się gołąbki,
zrobiłam sos.
Dodałam przecier pomidorowy, doprawiłam sokiem z cytryny,
odrobiną soli i cukru.

Efekt końcowy prezentuje się tak:
Gołąbki były pyszne,
podane z ziemniaczkami
i białym winem :)

Polecam smacznie.

niedziela, 8 sierpnia 2010

Mielone kotleciki z warzywami

Danie, które proponuję dziś,
w całości
przygotowane jest
na parze.
Pół kilo mięsa
wołowego zmieliłam,
dodałam dwa jajka,
dwa żółtka, majeranek,
czerwoną słodką paprykę,
sól, kolorowy pieprz,
pęczek posiekanej natki,
ząbek czosnku.
Dokładnie wymieszałam,
odstawiłam do lodówki.
Jedną marchew, ćwiartkę selera i jedną pietruszkę starłam na tarce
o dużych oczkach. Cebulę pokroiłam w kosteczkę.
Warzywa podsmażyłam na patelni. Doprawiłam sokiem z cytryny,
łyżką musztardy i koncentratu pomidorowego, solą, pieprzem
i octem balsamicznym.
Podlałam kieliszkiem białego wina, dusiłam pod przykryciem
kilkanaście minut.
Kiedy warzywa ostygły, połączyłam je z mięsem.
Uformowałam pulpeciki wielkości moreli, ugotowałam na parze.
Ziemniaki pokroiłam w półksiężyce nożem do frytek (z falbanką),
wymieszałam z rozmarynem i również ugotowałam na parze.
Cząstki marchewki, młodej cebuli i groszku ułożyłam
nad ziemniakami i kotlecikami.
Warzywa zachowały swoje piękne, żywe barwy i naturalny smak.
Kotleciki były soczyste, aromatyczne, o wyjątkowej zapachowej nucie.
Smacznie i zdrowo polecam :)

sobota, 7 sierpnia 2010

Paprykowa karkówka

Pikantna, winna,
krucha.
Dosłownie rozpływająca się
w ustach potrawa.
Karkówkę pokroiłam
na plastry około 1,5-2 cm.
Zrobiłam marynatę:
oliwa, ząbek czosnku,
sok z połowy cytryny,
łyżeczka miodu,
czerwona łagodna papryka,
pieprz kolorowy,
majeranek, łyżka octu balsamicznego,
odrobina soli.
Mięso natarłam zaprawą, odstawiłam na noc do lodówki.
Dwie papryki żółte i dwie czerwone pokroiłam w dużą kostkę.
Cebulę na ćwiartki.
Porcje karkówki podsmażyłam na oleju, włożyłam do garnka razem z papryką i cebulą.
Wlałam szklankę wody i pół szklanki czerwonego wina.
Dusiłam do miękkości.
Podałam z ryżem ugotowanym na sypko i dużą ilością natki pietruszki.

czwartek, 5 sierpnia 2010

Makowe babeczki

Miałam dziś przyjemność
gościć wyjątkową Osobę.
Cieszyłam się,
że po wielu
nieudanych próbach
wreszcie udało
nam się spotkać
i troszkę porozmawiać :)
Pyszne babeczki
osłodziły pogawędkę.
40 dag mąki posiekałam
z 25 dag masła.
Dodałam trzy żółtka, 20 dag cukru pudru
i szczyptę soli. Wyrobiłam ciasto, zawinęłam w folię i odłożyłam do lodówki.
Mak ugotowałam w mleku - jego ilość zależy od ilości babeczek,
jaką chcemy upiec.
Odcedziłam, przekręciłam trzy razy przez maszynkę.
Dodałam do smaku miód, cynamon, kandyzowaną skórkę pomarańczową
i cytrynową oraz rodzynki.
Foremki niezbyt grubo wykleiłam porcjami ciasta,
nałożyłam do każdej masę makową
i przykryłam krążkami ciasta, zlepiając brzegi.
Piekłam około 30 minut w temperaturze 180°C.
Kiedy babeczki wystygły, posypałam je obficie cukrem pudrem.

Łódeczki dla niejadków

Szybka, prosta,
kolorowa, pożywna
przekąska.
Bomba witamin
i dobra zabawa
w jednym.
Kostkę twarogu
połączyłam
z łyżką jogurtu
naturalnego.
Dodałam pęczek
drobnego szczypiorku,
jeden świeży ogórek pokrojony w kostkę
i białą rzodkiew pokrojoną
w cienkie słupki.
Doprawiłam białym pieprzem, solą i dwiema szczyptami cukru.
Listki cykorii wypełniłam twarożkiem.
W każdą łódkę wbiłam cząstki brzoskwini, tworząc kształt masztu.
Dodatkowe plasterki brzoskwini i kiwi uzupełniły smak.

środa, 4 sierpnia 2010

Ruskie pierogi

Pierogi są jednym
z wielu naszych
ulubionych dań.
Pierogi ruskie,
szczególnie.
Ziemniaki ugotowałam
w łupinach.
Gdy lekko ostygły
obrałam je
i przecisnęłam
przez praskę.
Kawałek wędzonego
boczku pokroiłam
w drobną kostkę, podsmażyłam na patelni.
Kiedy boczek zaczął się lekko rumienić, dodałam posiekaną białą cebulę.
Jeszcze chwilę smażyłam a potem
zawartość patelni połączyłam z ziemniakami. Wbiłam dwa żółtka.
Doprawiłam majerankiem i sporą ilością świeżo zmielonego pieprzu.
Odstawiłam, by wszystkie smaki dokładnie się połączyły.
Ciasto przygotowałam z mąki, jajka, szczypty soli i ciepłej wody.
Ilość składników na ciasto zależy od ilości farszu, ja zawsze robię na wyczucie.
Ważne, by było ono jędrne i elastyczne.
Kawałki ciasta wałkowałam, za pomocą specjalnej foremki wycinałam krążki.
Do tego celu można też użyć szklanki lub kieliszka.
Na każdy krążek nakładałam sporą ilość farszu, zlepiałam brzegi
tworząc półksiężyc i za pomocą widelca robiłam charakterystyczną falbankę.
Pierogi ugotowałam we wrzącej, osolonej wodzie z dodatkiem łyżeczki oleju.
Polałam je cebulką bardzo drobno posiekaną i zasmażoną na oliwie.
Surówka powstała z kalarepki.
Utarłam ją na największych oczkach tarki,
połączyłam z pęczkiem posiekanej natki i garścią orzechów włoskich.
Skropiłam oliwą, nie doprawiając.

Mmm, jaki pyszny obiad :)
Na kolację odsmażę pozostałe pierożki.
Będą równie smaczne.

niedziela, 1 sierpnia 2010

Spaghetti al tonno

Przygotowanie
tego dania
nie należy
do skomplikowanych.
Jednak,
spożycie go
z wdziękiem,
to już sztuka.
Spaghetti
o długości 50 cm
leżało na półce
i czekało na
swoją wielką chwilę.
:)
Do dużego garnka
z wrzącą, osoloną wodą
i łyżką oliwy,
wrzuciłam pół opakowania makaronu,
czyli około 250 g.
Gotowałam mieszając.
W międzyczasie posiekałam drobno dwie dymki i ząbek czosnku.
Zasmażyłam na rozgrzanej patelni z oliwą.
Dwa pomidory sparzyłam, obrałam ze skórki, pozbyłam się gniazd nasiennych,
miąższ pokroiłam w kostkę, dodałam do cebuli i czosnku.
Posoliłam. Ze świeżej papryczki pepperoni wyjęłam pestki,
posiekałam drobno, doprawiłam nią sos.
Wlałam odrobinę czerwonego wina i łyżeczkę octu balsamicznego.
Gotowałam dalej na małym ogniu
do momentu, aż wino odparowało.
Na koniec dodałam puszkę tuńczyka w oleju.
Spaghetti odcedziłam, połączyłam z powstałym sosem.
Danie posypałam włoskimi orzechami i ozdobiłam bazylią.
Buon Appetito :)